Do niecodziennej sytuacji doszło na jednej ze stacji paliw w Ostrołęce. Jeden z kierowców postanowił zatankować paliwo do kanistrów. Mężczyzna zakupił aż 1000 litrów, po czym odjechał i zapłacił jedynie 500 złotych. Sprawą zajęła się już policja.
Wraz ze wszczęciem agresji Rosji wobec Ukrainy wielu kierowców w całej Polsce masowo ruszyło na stacje paliw. Były to całkowicie nieuzasadnione – władze jasno informowały, że nie ma obaw o dostępność paliw czy wzrost cen.
W niektórych sytuacjach panika kierowców przyjmowała wręcz skrajny wymiar. Część osób, które pojawiały się na stacjach paliw postanowiło zakupić ten surowiec w absurdalnych ilościach.
Jak informuje portal eostroleka.pl, jeden z klientów narobił zamieszania na stacji paliw w Ostrołęce. Podjechał pod dystrybutor z przyczepką, po czym zatankował paliwo o wartości 5600 złotych. Po podejściu do kasy zapłacił jedynie 500 złotych, po czym odjechał.
Na ten moment trudno wskazać, czy mężczyzna działał celowo. Sprawą zajęła się policja. – O sytuacji powiadomieni zostali policjanci. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, kierowca, który na stację paliw przyjechał czarnym volkswagenem z przyczepką, zatankował 1000 litrów paliwa. Kierujący poszedł do kasy i zamiast ponad 5600 zł, zapłacił około 500 zł. Policjanci ustalają, czy doszło do celowego działania, czy też byłą to pomyłka – powiedział portalowi eostroleka.pl rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce.