Minister Spraw Zagranicznych Jacek Czaputowicz miał okazję porozmawiać z szefem MSZ Niemiec. Heiko Maas został zapytany o cały czas komentowane na świecie spotkanie Angeli Merkel i Władimira Putina. Odpowiedź jednak chyba nie była zadowalająca.
Putin i Merkel spotkali się w Brandenburgii w zamku Meseberg. Rozmowa musiała być bardzo ważna, bo trwała aż 3,5 godziny i odbyła się bez tłumaczy.
Obecny również na miejscu przedstawiciel polskiego rządu nie omieszkał skorzystać z okazji, aby zapytać o szczegóły spotkania i może choć trochę poznać tematykę rozmowy przywódców Rosji i Niemiec. Co usłyszał od ministra niemieckiego? Szef MSZ naszego zachodniego sąsiada odpowiedział, że spotkanie „dotyczyło całego szeregu problemów międzynarodowych”.
Na pozór dla laika i zwykłego czytelnika będzie to, co prawda wypowiedź mało treściwa, ale kulturalna. Dla dyplomaty albo publicysty jest tu jednak jasny przekaz i niezbyt pozytywny dla Polski. O komentarz pokusił się Rafał Ziemkiewicz. Przełożył więc słowa z języka dyplomacji na potoczny. Zdaniem Ziemkiewicza Czaputowicz został przez Maasa – mówiąc dosadnie – spuszczony na drzewo.
„W języku dyplomacji znaczy to: „sp…j na bambus” – czytamy we wpisie publicysty na Twitterze.
Oficjalny rządowy przekaz wymiany zdań pomiędzy dyplomatami też jest bardzo „wygładzony”. Na stronie resortu spraw zagranicznych możemy mianowicie przeczytać: „Ministrowie omówili wspólne projekty i spotkania dwustronne planowane na bieżący rok, a także sytuację Polonii w Niemczech. Rozmawiali również o ustaleniach niedawnego spotkania Merkel-Putin, konflikcie na Ukrainie oraz stanowiskach Polski i Niemiec wobec budowy gazociągu Nord Stream 2. Wśród tematów rozmów znalazły się też zagadnienia europejskie, w tym zaangażowanie w państwach bałkańskich, a także kwestie stosunków transatlantyckich”.
Minister Czaputowicz zaznacza także, że „Ta wizyta ma na celu podkreślenie relacji pomiędzy naszymi państwami oraz dokonanie analizy, jak współpracę można rozwinąć”.