Główny Urząd Statystyczny podał najnowsze dane dot. średniej pensji w Polsce. Przeciętne wynagrodzenie w naszym kraju było o 11 proc. wyższe, niż w analogicznym okresie w roku ubiegłym – informuje GUS. Płace rosną teraz szybciej, niż inflacja.
Średnie wynagrodzenie w średnich i dużych firmach wyniosło w czerwcu 2024 roku 8144,84 złotych brutto. Oznacza to, że przeciętny Kowalski otrzymał do czerwca b.r. 11 proc. podwyżki względem czerwca ubiegłego roku.
Średnia płaca w Polsce przekroczyła kolejną psychologiczną granicę. W ostatnim odczycie z czerwca (dane na maj 2024) przeciętne wynagrodzenie miało jeszcze siódemkę „z przodu”. Wówczas wyniosło 7999,69 złotych brutto, a tempo wzrostu płac wyniosło 11,4 proc. rok do roku.
W stosunku do poprzednich miesięcy, dane za maj oznaczały spadek wynagrodzeń. Najwyższe odnotowane w marcu bieżącego roku, kiedy średnia płaca w naszym kraju przekroczyła 8400 złotych brutto!
Przeciętna pensja brutto znów powyżej 8 tys. złotych. Dlaczego „średnia krajowa” jest tak bardzo niemiarodajna?
GUS zwraca uwagę, że po zduszeniu inflacji przez rząd i NBP wynagrodzenia rosną znacznie szybciej, niż inflacja CPI. Biorąc pod uwagę, że czerwcowy odczyt inflacji wyniósł 2,6 proc., realny wzrost wynagrodzeń to ok. 8 proc. rok do roku.
Publikacja danych o średnim wynagrodzeniu w Polsce każdorazowo spotyka się z wieloma kontrowersjami. Powód jest prosty – mało kto w naszym kraju zarabia powyżej 8 tys. złotych brutto. Wyliczanie średniej pensji bazuje na danych wyłącznie z dużych i średnich firm, a więc nie uwzględnia przedsiębiorstw, które zatrudniają poniżej 10 pracowników. Nie uwzględniają także osób, które pracują na umowę zlecenie, bądź też umowę o dzieło. Jeżeli uwzględnić te wszystkie dane, średnia płaca w Polsce byłaby z pewnością znacząco niższa.
Przedstawione dane dotyczą ok. 6,5 miliona zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw.
GUS zapowiedział już, że niedługo publikowana będzie także mediana wynagrodzeń, która jest bardziej miarodajna, niż średnia.