Relacje prezydenta Andrzeja Dudy z partią Jarosława Kaczyńskiego od kilku miesięcy nie układają się najlepiej. Konflikt ma miejsce na pewno od lipca, czyli od zawetowania przez prezydenta projektów ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.
Okazuje się jednak, że prezydent za swoje złe relacje z obozem rządzącym nie obwinia Prawa i Sprawiedliwości, ale jego współkoalicjanta, czyli Solidarną Polskę oraz personalnie jej lidera Zbigniewa Ziobrę.
– Ataki na mnie pochodzą głównie z jednego środowiska. Bynajmniej nie jest to środowisko Prawa i Sprawiedliwości – podkreśla Andrzej Duda w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy”, który ma się ukazać w poniedziałek.
Zdaniem Andrzeja Dudy to, co robi partia ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, nie tylko uderza w niego osobiście, ale w cały proces prowadzonych obecnie przemian. W ocenie głowy państwa do przeprowadzenia reformy sądownictwa konieczne jest ograniczenie władzy Zbigniewa Ziobry.
– To spór o przyszłość państwa. Mnie nie chodzi o ministra X czy ministra Y, lecz o każdego ministra sprawiedliwości, który jest jednocześnie prokuratorem generalnym i w mojej ocenie nie powinien mieć tak ogromnej władzy nad Sądem Najwyższym, jakie dawała mu uchwalona przez parlament ustawa – mówi Andrzej Duda, odnosząc się do zawetowania w lipcu ustaw o SN i KRS.
Prezydent daje jednocześnie niedwuznacznie do zrozumienia, że Ziobro i jego ludzie nie tylko mają spór z nim, ale, patrząc na to, co robili w przeszłości, nie zasługują na zaufanie i mogą się potencjalnie okazać szkodliwi dla całego obozu dobrej zmiany.
– Wyborcy doskonale pamiętają, że te same osoby w 2011 roku, zaraz po wyborach parlamentarnych, zdradziły Prawo i Sprawiedliwość, próbowały rozbić Klub Parlamentarny PiS i partię – przypomina prezydent. Działaczom utworzonej po opuszczeniu partii Jarosława Kaczyńskiego Solidarnej Polski Andrzej Duda zarzuca ponadto wielokrotne ostre atakowanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w związku z podpisaniem Traktatu Lizbońskiego.