W nocy z soboty na niedzielę Iran zbombardował Izrael przeszło trzystoma rakietami, pociskami manewrującymi i dronami. Według komunikatów Izraela i Stanów Zjednoczonych wojskom sojuszniczym udało się zestrzelić 99 proc. irańskich, libańskich i jemeńskim pocisków wszelkiego typu. Atak Iranu był de facto odpowiedzią na agresję Izraela wobec tego państwa – wcześniej izraelski samoloty zbombardowały irański konsulat w Damaszku, stolicy Syrii. O tym, jak sytuacja może potoczyć się dalej, opowiadał w „Polsat News” ekspert ds. Bliskiego Wchodu, dr Wojciech Szewko.
W ramach odwetu za zbombardowanie irańskiej placówki dyplomatycznej w syryjskim Damaszku reżim w Iranie dokonał w nocy z 13 na 14 kwietnia zmasowany atak na Izrael. W kierunku państwa żydowskiego wystartowało ponad 300 rakiet, pocisków manewrujących i dronów. Izraelowi oraz sojusznikom – m.in. Wielkiej Brytanii i USA – udało się strącić 99 proc. perskich pocisków. W koordynacji z Teheranem działały także libański Hezbollah i jemeńscy Huti.
Czy nadchodzi wielka wojna na Bliskim Wschodzie. Szewko: Wszystko zależy od tego, czy Izrael posłucha Stanów Zjednoczonych
O tym, co może wydarzyć się dalej, opowiadał w programie „Śniadanie rymanowskiego w Polsat News i Interii” dr Wojciech Szewko, ekspert ds. Bliskiego Wschodu z Collegium Civitas. Szewko odpiera twierdzenia, że nocne naloty stanowią początek wojny irańsko-izraelskiej.
„To zdecydowanie przesada, wszyscy spodziewali się, że ten odwet nastąpi w sposób symboliczny i taki miał charakter. Wszystko zależy od tego, czy Izrael posłucha Stanów Zjednoczonych, czy będzie próbował to eskalować” – tłumaczył Szewko, dodając, że kolejna odpowiedź Iranu nie byłaby już „symboliczna”.
Według eksperta ruch Iranu miał pokazać światu, że kraj ten dysponuje środkami, które umożliwiają dosięgnięcie terytorium Izraela i tak się stało.
„Amerykanie twierdzą, że większość rakiet to oni zestrzelili po drodze nad terytorium Syrii, Zatoki, Jordanii. Iran pokazał, że może, ale z pewnością nie chce dalej eskalować. To także odpowiedź dla jego własnego społeczeństwa po zamachu w Damaszku” – przekonywał dr Wojciech Szewko podkreślając rolę „zachowania twarzy” w ostatnich wydarzeniach.
Bliski Wschód zakładnikiem Benjamina Netanjahu? „Jeśli przestanie być premierem, trafi do więzienia”
Nie jest jednak wykluczone, że sytuacja będzie eskalować. Następny ruch należy do władz w Tel Awiwie. Jeżeli Izrael zdecydował się, np. na bombardowanie Teheranu – twierdzi dr Szewko – Persowie mogliby odpowiedzieć blokadą cieśniny Ormuz. To jedyny szlak, jakim ropa z Zatoki Perskiej może wypłynąć w świat.
„Amerykanie z pewnością nie chcą takiej wolny i podkreślają, że nie chcą się w nią angażować” – podkreślił ekspert Collegium Civitas. Dodaje jednak, że ważna jest w tym globalnym kontekście osobista sytuacja premiera Izraela Benjamina Netanjahu.
„Pamiętajmy jednak, że Netanjahu utrzyma się u władzy tak długo, jak długo będzie prowadził jakąś wielką wojnę. Jeszcze wczoraj były wielotysięczne demonstracje w Izraelu, domagające się wyrzucenia go ze stanowiska. On wie, że jeżeli przestanie być premierem to trafi do więzienia” – mówił Szewko. „Bardzo dużo jego działań jest podyktowana tym, żeby jak najdłużej prowadzić jakiś konflikt, czy to z Iranem czy Libanem” – dodał.