Szef MON gotowy na wojnę. Ma spakowany „plecak ewakuacyjny”

Burza po wypowiedzi Kosiniaka-Kamysza o plecaku ewakuacyjnym
fot. Adrian Grycuk
Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 pl

Internet drwi ze słów ministra obrony narodowej, który w wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” pochwalił się, że ma już przygotowany „plecak ewakuacyjny” na wypadek wojny. Choć idea tzw. plecaka ewakuacyjnego staje się coraz popularniejsza po wybuchu wojny na Ukrainie, słowa Władysława Kosiniaka-Kamysza zostały odebrane w zgoła odmienny sposób, niż powinny. Powiedzmy sobie wprost – „ewakuacja” na wypadek wojny i „polityk” to słowa, które od razu nasuwają pewne skojarzenia z historii Polski. Tak było i w tym wypadku.

REKLAMA

Późnym wieczorem 17 września 1939 roku Prezydent RP Ignacy Mościcki, Naczelny Wódz Edward Śmigły-Rydz i premier RP Felicjan Sławoj Składkowski wraz z rządem II Rzeczypospolitej przekroczyli granicę Polski z Rumunią. Kapitan więc – zamiast ostatni – opuścił tonący okręt jako pierwszy. Legendy głoszą nawet, że żona i walizki… ewakuacyjne znalazły się w Rumunii jeszcze zanim Rydz-Śmigły postawił tam nogę.

Tę historię zna większość Polaków, toteż nic dziwnego, że po wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” Władysław Kosiniak-Kamysz musiał się srogo tłumaczyć. Szef MON oświadczył w nim, że „ma już spakowany plecak ewakuacyjny”.

„Jak jechałem na Ukrainę, był taki wyjazd, pierwszy po wybuchu wojny, parlamentarny, gdy na drugi dzień po wybuchu wojny jechaliśmy z pierwszą pomocą, wtedy sobie taki plecak przygotowałem, z którym pojechałem. I on do dziś jest spakowany” – oświadczył Kosiniak-Kamysz.

REKLAMA

Niefortunna wypowiedź ministra obrony wywołała burzę w sieci. Ma spakowany „plecak ewakuacyjny” na wypadek wojny

Słowa ministra wywołały burzę w mediach społecznościowych. Przypominając przytoczony powyżej, niechlubny fragment polskiej historii, Internauci drwili z „wpadki” ministra obrony narodowej, którego ewentualna „ewakuacja” brzmi co najmniej podejrzanie.

W tym samym wywiadzie Kosiniak-Kamysz podkreśla jednak, że taki plecak powinien mieć w zasadzie każdy – nie tylko na wypadek wojny, ale np. klęski żywiołowej.

„To nie chodzi o to, żeby dzisiaj kogoś straszyć. Taki plecak, czy posiadanie takiego ‘plecaka bezpieczeństwa’ jest dobre również na wypadek jakiejkolwiek klęski żywiołowej, jakiegoś nagłego zdarzenia. Tak jak musimy jako rodzice przygotować zawsze do porodu w walizkę, ubranie dla malucha, to musi być gotowe nie na dzień porodu, ale dużo wcześniej. Trzeba być gotowym na każdą sytuację” – stwierdził szef polskiego MON.

REKLAMA

Podziel się: