Władimir Putin miał już dwukrotnie nadusić na „atomowy przycisk”, ale zostało to udaremnione – donoszą brytyjskie media, powołując się na źródła bliskie rosyjskiemu prezydentowi. Według sensacyjnych wieści z Kremla, Putin miał jakiś czas temu przeprowadzić aż dwie próby atomowe, ale nie udało się to przez… sabotaż! Otoczeniu Putina nie podoba się „wymachiwanie” jądrowymi głowicami?
„Jeśli integralność terytorialna naszego państwa będzie zagrożona, z pewnością użyjemy wszystkich dostępnych nam środków, by bronić Rosji i naszych obywateli. To nie jest blef!” – powiedział Władimir Putin 21 września, przy okazji ogłoszenia w Rosji częściowej mobilizacji rezerwistów. Od tamtej pory świat bacznie przygląda się i zastanawia, czy Rosja rzeczywiście złamie tabu i po raz pierwszy od II wojny światowej broń atomowa zostanie użyta bojowo.
Tymczasem – według sensacyjnych doniesień brytyjskiego dziennika „Daily Star” – Putin od tamtego czasu miał zamiar użyć broni atomowej już dwukrotnie! Co prawda, prezydent Rosji nie zamierzał uderzać pociskami z głowicami jądrowymi w cele w innych krajach – chodziło o test broni jądrowej, który byłby równocześnie pokazem siły.
„Władimir Putin rzekomo próbował zdetonować bombę nuklearną, ale się nie udało. Uważa się, że zlecił dwa testy rakietowe na początku tego miesiąca, ale żaden z nich się nie odbył” – pisze brytyjska gazeta, cytując swoje źródło na Kremlu.
Ludzie Putina sabotują jego „atomowy guzik”? „Raz to wypadek, dwa razy przypadek”
Portal „Fakt” zacytował opinię specjalisty w dziedzinie Rosji Walerija Sołowieja. Sołowiej to były profesor Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Moskwie. Jego zdaniem mogło dojść do wewnętrznego sabotażu i być może właśnie dlatego nie doszło do testowej detonacji „atomu”.
„Nie wiem, jak skuteczny będzie opór, ale zaznaczę, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni miały się odbyć próby nuklearne – jedna na Morzu Barentsa, pod wodą, a druga pod ziemią, w rejonie Archangielska. Za każdym razem testy nie odbyły się. Raz to wypadek, dwa razy przypadek. Ale jeśli za trzecim razem próby zakończą się tak samo, to już chyba sabotaż, a przynajmniej niewykonanie rozkazów naczelnego dowódcy” – zauważył profesor Walerij Sołowiej, cytowany przez „Fakt”.