Daniel Obajtek w wywiadzie dla Radia ZET zwierzył się, że „czuje się zagrożony i śledzony”. Wieloletni prezes PKN zdementował jednocześnie plotki i zapewnił, że w ostatnim czasie nie przebywał poza Polską. „To totalne bzdury” – podkreślił Obajtek. Czego boi się były włodarz największego koncernu paliwowego w środkowej Europie?
Po przegranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach nastąpił szereg zmian kadrowych w Spółkach Skarbu Państwa. Poleciała „głowa” także najbardziej medialnego prezesa państwowej spółki w Polsce – Daniela Obajtka. Były prezes PKN Orlen przestał nim być kilka tygodni temu. Po tygodniach ciszy Obajtek przerywa milczenie, dementuje plotki i dzieli się swoimi obawami w mocnym wywiadzie dla „Radia ZET”.
„Ja jestem śledzony, jestem inwigilowany. Zarówno ja i moi znajomi. Nie będę diagnozował, kto mnie śledzi, trudno, żebym to oceniał. Czuję się zagrożony” – powiedział Obajtek w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim. Dodał, że może to mieć związek z pełnioną przez niego uprzednio funkcją.
Były prezes Orlenu inwigilowany? „Jestem śledzony, jestem inwigilowany”
„Ten koncern, który był kiedyś zarządzany, gdzie praktycznie w ogóle nie mieliśmy zysków, gdzie był zarządzany przez ludzi, którzy doskonale wiedzieli o mafiach paliwowych, vatowskich i innych. Ten koncern wraca, ci ludzie wracają. Ja posiadam dużą wiedzę w tym zakresie, dlatego jestem bardzo niewygodny” – powiedział były prezes Orlenu dla Radia ZET.
Daniel Obajtek już wielokrotnie bronił swojej prezesury w Polskim Koncernie Naftowym. Jeszcze w marcu były szef Orlenu udzielił wywiadu dla „Expressu Wieczornego”, w którym stwierdził, że „przez lata był chłopcem do bicia”.
„To nie mnie oceniać, jakim byłem prezesem. I nie politycy, stworzyliśmy koncern, który ma duże znaczenie w regionie, który przetrwał najgorsze czasy: pandemia, wojna. (…) Często państwo sięga po tego koncernu po pieniądze, proszę oceniać nie moją osobę, a parametry koncernu” – mówił wówczas Obajtek.