– Trochę kojarzy mi się to z giełdą. Na giełdzie jest często tak, że wszyscy tracą akcje. To nie jest hazard. Oni faktycznie traktują to wyzwanie wyborów prezydenckich jako poszukiwanie kozła ofiarnego – powiedział poseł PiS Dominik Tarczyński w rozmowie z portalem wPolityce.pl spytany o coraz większą ilość nazwisk kandydatów opozycji w wyborach prezydenckich. W ostatnich dniach wśród potencjalnych przeciwników Andrzeja Dudy wymieniani są między innymi Andrzej Rzepliński, Adam Bodnar czy Szymon Hołownia.
– W mojej ocenie jest to reakcja karpia, który ma być ubity na Wigilię – skomentował Tarczyński pojawianie się kolejnych pretendentów do prezydentury. – Przepraszam za to porównanie, ale po tym, jak Tusk ogłosił, że nie będzie kandydował, szuka się tego, który będzie winny przegranej – stwierdził. Tarczyński uważa, że szukanie kandydatów jest dowodem, że „tych nazwisk nie ma”. – Poszukuje się wśród osób, które absolutnie nie są bezpośrednio w świecie polityki, albo zgodzą się być tym, który zostanie oddany na stracenie – zauważył.
Poseł PiS odniósł się również do decyzji Donalda Tuska o rezygnacji z kandydowania w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Jego zdaniem nie jest wykluczone, że szef Rady Europejskiej wie już, że są one przegrane i dlatego poprze Władysława Kosiniaka-Kamysza, aby „osłabić Schetynę i wynik kandydata PO i wtedy rozprawić się z nim na dobre”. – To nie jest żadna szorstka przyjaźń, tak jak było w przypadku Millera i Kwaśniewskiego, ale czysta nienawiść – obydwaj panowie nienawidzą się – podsumował stosunki pomiędzy Tuskiem i Schetyną poseł PiS.