To koniec Ubera? Wyciekły straszliwe dokumenty. Zamieszany prezydent Macron

Śledztwo w sprawie Ubera. Lobbystą Ubera był Macron
fot. Pixabay

Przesiądziemy się wkrótce na zwykłe taryfy? Wyciekły szokujące dokumenty Ubera. Ujawnione przez „The Guardian” informacje mogą pogrążyć przewozowego giganta, a tym samym być może wkrótce pożegnamy się z tanimi przewozami „na aplikację” od tej firmy. Okazuje się, że władze firmy świadomie narażały swoich kierowców. Co więcej… w matactwo mają być zaangażowani czołowi europejscy politycy, jak np. Emmanuel Macron.

REKLAMA

Brytyjski dziennik zmiażdży światowego giganta? „Guardian” ujawnił poufne dokumenty, nazwane „aktami Ubera”. Pomimo mało finezyjnej nazwy, 124 tys. stron dokumentów może być bardzo poważnym kłopotem dla korporacji. Papiery pochodzą z okresu 2003-2017 – z lat, w których firmą prezesował Travis Kalanic. Ujawniono, m.in.  szereg nieuczciwych praktyk Ubera, przypadki lekceważenia prawa i oszukiwania organów ścigania.

Wśród udokumentowanych danych są tysiące wiadomości kierownictwa Ubera, wysłanych za pośrednictwem aplikacji iMessages oraz WhatsApp, które mają być dowodami na patologiczne decyzje prezesa i najwyższego kierownictwa.

REKLAMA

„Przemoc gwarantuje sukces”

„Guardian” ujawnił między innymi kulisy sytuacji, w której kierownictwo Ubera obawiało się wysłać swoich kierowców na protesty branży taksówkarskiej we Francji. Taksówkarze protestowali wówczas przeciwko usłudze UberPop. Jak wiadomo – wiele razy podczas takich protestów dochodziło wręcz do starć pomiędzy tradycyjnymi taksówkarzami a kierowcami Ubera. Tymczasem ówczesny prezes nie miał nic przeciwko takim praktykom. „Myślę, że warto. Przemoc gwarantuje sukces” – napisał Travis Kalanick.

Media przypominają, że francuscy taksówkarze protestowali, kiedy kierowcy Ubera świadczyli swoje usługi po zaniżonych cenach – na dodatek bez licencji. Francuskie sądu i parlament zabroniły takich praktyk, ale firma nic sobie z tego nie robiła. Długie ręce Kalanicka docierały nawet do… Pałacu Elizejskiego.

REKLAMA

„Uber przedstawi zarys ram prawnych dotyczących dzielenia przejazdu. Połączymy nasze zespoły, aby rozpocząć prace nad realną propozycją, która mogłaby stać się formalną ramą prawną we Francji” – pisał Kalanick do Emmanuela Macrona, wówczas ministra gospodarki.

W dokumentach wspomina się Macrona, jako człowieka, który miał pomagać Uberowi w ekspansji i uczestniczyć w tajnym „porozumieniu” z jej przeciwnikami we francuskim rządzie. W sekretnym lobbowaniu Ubera miała także pomagać była komisarz UE Neelie Kroes.

„Wiadomości sugerują, że kierownictwo Ubera nie miało złudzeń co do łamania prawa przez firmę. W jednej z nich jeden z kierowników żartuje, że stali się ‘piratami’, a inny przyznaje: ‘Jesteśmy po prostu kur*** nielegalni’” – podaje „Polsat News”.

Rozpoczęło się międzynarodowe śledztwo. Uber się tłumaczy

Korporacja odniosła się do potężnej dawki niewygodnych danych. Firma zapewnia, że od 2017 roku minęło już sporo czasu, złe praktyki są przeszłością a firma rozwija się w innym kierunku pod wodzą nowego prezesa – Dary Khosrowshahiego. Zapewnienia mogą jednak nie wystarczyć, gdyż „Guardian udostępnił dokumenty wielu organizacjom dziennikarskim. Ma się rozpocząć międzynarodowe śledztwo w sprawie nadużyć w firmie.

REKLAMA

„Jeden z dokumentów pokazuje, że aby stłumić ostre protesty przeciwko firmie i uzyskać pożądane zmiany w przepisach dotyczących taksówek i prawa pracy, Uber planował wydać 90 milionów dolarów w 2016 roku na lobbing i public relations. Strategia często zakładała omijanie burmistrzów miast i władz transportowych i lobbowanie bezpośrednio w rządach” – pisze „Polsat News” powołując się na „The Guardian”.

Podziel się: