Emerytowany australijski poszukiwacz, chodząc z wykrywaczem metali, ku swojemu zaskoczeniu znalazł prawdziwy skarb. Na początku nic na to nie wskazywało i gdy detektor metali zasygnalizował odkrycie, mogło się wydawać, że skończy się na ołowianym pocisku z rewolweru. Szybko okazało się jednak, że głębiej znajduje się… dwukilogramowa bryła czystego złota.
O znaleziony samorodek złota zabijają się teraz kolekcjonerzy, którzy chcą zapłacić znacznie więcej niż wynosi jego wartość rynkowa, czyli 130 tys. dolarów australijskich, a więc w przeliczeniu około 90 tys. dolarów amerykańskich.
– Mężczyzna, który jest emerytem i stałym klientem, otrzymał już ofertę kupna wartą 160 tys. dolarów – ujawnił w rozmowie z dziennikarzami Mark Day z firmy Gold Ballarat, która zajmuje się sprzedażą wykrywaczy metali i innego sprzętu do poszukiwań.
– Jestem w tej branży 25 lat i coś takiego widzę po raz pierwszy – dodał Day.
Znalezisko wzbudziło tyle emocji, że szczęśliwy poszukiwacz nazwał samorodek „Nie uwierzysz”.
Znalazca nie ujawnia miejsca odkrycia samorodka. Jak przyznaje, zamierza jeszcze tam wrócić i sprawdzić, czy nie ma więcej złota.
Mężczyzna zdradził jedynie, że z wykrywaczem metali przeszukiwał stare pastwisko. Najpierw natrafił na ołowiany pocisk kalibru 22. Gdy detektor nadal sygnalizował obecność metalu, 30 centymetrów pod ziemią odkrył swój skarb.