Żona kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Małgorzata Trzaskowska w wywiadzie opublikowanym w sobotnim wydaniu „Gazety Wyborczej” powiedziała, że pozostaje osobą wierzącą, mimo że zawiodła się na Kościele jako instytucji.
– Co tydzień chodziliśmy na mszę, zawarłam ślub kościelny, ale instytucja Kościoła mnie rozczarowała – stwierdziła żona Rafała Trzaskowskiego, który w II turze wyborów prezydenckich zmierzy się z Andrzejem Dudą.
Trzaskowskiej chodzi o brak stanowczej reakcji polskiego Kościoła na łamanie prawa i demokracji przez rządzących, „gdy PiS demontował system sądowniczy i atakował sędziów, gdy w Sejmie protestowały matki z niepełnosprawnymi dziećmi, gdy przez arogancję i próbę zabrania nam naszych praw zmuszono nas, kobiety, do masowych »czarnych protestów«, gdy w przestrzeni publicznej rozgościł się język podziału i nienawiści”. – O rozliczeniu z pedofilią nawet nie wspomnę – podkreśliła Trzaskowska.
Jej zdaniem niechęć do Kościoła nie jest równoznaczna z brakiem wiary, która wciąż daje jej siłę i nadzieję. Zaznaczyła przy tym, że „ponad 50 procent katolików przestało w ostatnich latach chodzić do kościoła”.
Trzaskowska wyjaśniła również, dlaczego jej dzieci nie chodzą na lekcje religii.
– Moje dzieci same zdecydują o swoich relacjach z Kościołem – oświadczyła. – Wychowujemy je zgodnie z zasadą „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Gdyby ludzie przestrzegali tej reguły, nie mielibyśmy tyle hejtu i przemocy. Uczę je wrażliwości na innych, żeby zauważały biedę i pokrzywdzonych – stwierdza żona kandydata KO.