Trzaskowski o debacie w Końskich: To miał być lincz z podstawionymi ludźmi

REKLAMA

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w rozmowie z Onetem skomentował niedawną kampanię wyborczą. Stwierdził, że szanse jego i Andrzeja Dudy nie były równe głównie z powodu stronniczego przekazu mediów publicznych.

– Te wybory nie były równe i każdy, kto śledził kampanię, doskonale to wie. Z jednej strony propaganda za miliardy zł w telewizji publicznej, prawicowych portalach i gazetach sponsorowanych przez spółki Skarbu Państwa. Z drugiej strony nie widzieliśmy nigdy w historii takiego zaangażowania całego aparatu państwa w poparcie jednej kandydatury. W związku z tym było bardzo trudno mając dziewięć milionów złotych, bo tyle mieliśmy limitu, walczyć z machiną propagandową za miliardy. Zresztą sami politycy PiS, na czele z Jackiem Kurskim, się tym chwalą, że gdyby nie TVP, to by tych wyborów nigdy nie wygrali – ocenił Trzaskowski.

REKLAMA

Były kandydat KO na prezydenta został przy okazji zapytany, czy nie żałuje dziś, że nie wziął udziału w organizowanej przez TVP debacie w Końskich.

 – Nie, nie żałuję, bo każdy wie, co oni tam szykowali i jakby się to skończyło. Gdyby to była tylko debata między mną a prezydentem Dudą, nawet z najbardziej stronniczymi dziennikarzami, to bym sobie z tym poradził. Ale tam mieli być ustawieni ludzie, którzy krzyczeliby, że seksualizuję ich dzieci albo wylewam fekalia na ich pola – odparł Trzaskowski i dodał: –  A z tym się nie da wygrać, bo jeżeli ma się 30 sekund czy minutę na reakcje podstawionych ludzi, tak jak w „Studiu Polska”, to jest to manipulacja, z której politykowi bardzo trudno jest wyjść obronną ręką.

REKLAMA

Podziel się: