Tadeusz Cymański, poseł klubu PiS, był gościem poniedziałkowej „Porannej rozmowy” w RMF FM. Polityk wyznał, że ostatnio w stolicy spotkała go nieprzyjemna sytuacja. Przypadkowo spotkana osoba na Dworcu Centralnym w Warszawie nazwała go „nikczemnikiem” za to, że poparł lex TVN.
Prowadzący rozmowę Robert Mazurek zapytał posła, czy lex TVN to jest takie prawo, na jakie teraz czekają Polacy.
— Moje osobiste zdanie jest takie, że to jest bardzo wątpliwa i chyba nieroztropna w ogóle rzecz, że teraz akurat ta sprawa została rozstrzygnięta w Sejmie — odpowiedział Cymański.
Dziennikarz wtedy spytał, dlaczego więc poseł głosował „za” lex TVN, skoro mówi, że jest to „sprawa wątpliwa”.
— Niestety człowiek ma do wyboru albo być sobą i głosować, jak uważam za każdym razem. Albo jednak to jest gra zespołowa. Mamy bardzo kruchą większość, to jest jak w wojsku. Na froncie żołnierz się może nie zgadzać z dowództwem, ale ma obowiązek wykonywać rozkazy — wyjaśnił Cymański i dodał: — Bardzo często głosuję w imię dyscypliny, przełykam te żabki.
Polityk opowiedział też o sytuacji, jaka przydarzyła mu się już po głosowaniu w sprawie lex TVN i jak potraktował go przypadkowy przechodzień.
— Jakiś człowiek na Dworcu Centralnym, może nie narzędziem, ale słowem, tak potraktował mnie publicznie, za ten lex TVN: „Ty nikczemniku!” — wyjawił.