Wśród niewielu osób, którym udało się przeżyć ludobójstwo w Buczy był Władysław. Mężczyzna zdołał opowiedzieć o szczegółach tych krwawych zdarzeń i opowiedział, kto poza Rosjanami dopuszczał się zbrodni.
Władysław opowiedział o swojej historii w rozmowie z rosyjskojęzycznym portalem Vot Tak, który został uruchomiony przez Biełsat. Mężczyzna mówił, że w Buczy szukał schronienia ze swoimi znajomymi. Miało to miejsce w pobliżu sztabu obrony terytorialnej. Do środka weszli jednak żołnierze.
– Wśród nich byli głównie Rosjanie i Białorusini, których łatwo rozpoznać po charakterystycznym dialekcie. Przez pierwsze dni traktowali nas dobrze, pomagali z jedzeniem. Ale oni mają mózgi wyprane przez propagandę, normalni ludzie nie atakowaliby obcego kraju. Potem tych żołnierzy zastąpili inni, 7 marca wyprowadzali najpierw kobiety z dziećmi, a potem mężczyzn – stwierdził Władysław w rozmowie z Vot Tak.
Mężczyzna opowiadał, że zaraz po wyjściu został przeszukany i okradziony przez żołnierzy. Sprawdzono również ich dokumenty, a ci, którzy w latach 2014-2018 brali udział w walkach w obwodach donieckim i ługańskim lub byli członkami obrony terytorialnej byli od razu rozstrzeliwani.
– To było przerażające, byłem pewny, że już nie wrócę do domu. Pytano mnie, gdzie mieszkają weterani ATO (Antyterrorystyczna Operacja na wschodzie Ukrainy – przyp. red.) lub nacjonaliści, ale nic nie wiedziałem i nie mogłem udzielić im informacji. W rezultacie zostałem dotkliwe pobity, a potem uderzony kolbą karabiny w głowę – relacjonował Władysław.
Wg lokalnych relacji Obrona Terytorialna Kijowa w Bucha dostała zielone światło, by strzelać do osób, które nie noszą niebieskiej opaski.
W zajętych przez Rosjan miastach ludność nosi białe opaski na ramieniu.
Władze ukraińskie nakazują nosić niebieskie. pic.twitter.com/osykdlfwGP— Peryskop (@Peryskop2) April 4, 2022