W obszarze ambicji terytorialnych Kremla znalazła się w ostatnim czasie nie tylko Ukraina, ale też Mołdawia. Ukraiński wywiad donosił w zeszłym tygodniu, że rosyjskie siły stacjonujące w separatystycznej, nieuznawanej Republice Naddniestrza, mogą wkrótce uderzyć na Mołdawię, aby tam utworzyć sobie „bazę wypadową” do ataku na Odessę – ostatni bastion Ukraińców nad Morzem Czarnym, od którego zależy ich dostęp nie tylko do tego akwenu, ale także do innych mórz i oceanów, dzięki którym mogą handlować zbożem. Przewodniczący RE zapowiedział wsparcie dla Mołdawii.
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel przebywał w środę z wizytą w Kiszyniowie – stolicy Mołdawii – gdzie spotkał się z prezydent tego państwa Maią Sandu. Michel zapowiedział, że Mołdawia nie zostanie pozostawiona przez UE sama sobie, wobec rosnącego ryzyka rosyjskiej agresji. Tym bardziej, że Mołdawia jest państwem aspirującym do członkostwa w Unii Europejskiej.
„Jeśli chodzi o bezpieczeństwo i obronę, to pomożemy Mołdawii wzmocnić jej odporność i poradzić sobie ze skutkami kryzysu na Ukrainie. W tym roku planujemy zwiększyć wsparcie dla Mołdawii poprzez dostarczenie dodatkowego sprzętu dla sił zbrojnych” – powiedział Michel, precyzując, że wsparcie może objąć m.in. obszar logistyki i walkę z cyberatakami.
Jak dodał przewodniczący Rady Europejskiej – kwestia wsparcia militarnego została już omówiona pomiędzy nim a Sandu. Ze względów bezpieczeństwa szczegóły zapowiadanej pomocy nie zostaną podane do wiadomości publicznej. „Będziemy wspierać odporność, suwerenność i niepodległość Mołdawii” – zadeklarował Michel.
Kolejny punkt zapalny w Europie? Wybuchy w Naddniestrzu
W ostatnich dniach w separatystycznej tzw. Republice Naddniestrza – regionie zlokalizowanym na terytorium Mołdawii z ludnością głównie rosyjskojęzyczną – doszło do rzekomych „zamachów terrorystycznych” w pobliżu tamtejszego ministerstwa bezpieczeństwa w Tyraspolu, stolicy quasi-państwa.
Odnotowano zniszczenie dwóch przekaźników radiowych, „atak” na jednostkę wojskową i domniemany ostrzał w pobliżu rosyjskich składów broni. Zdaniem ukraińskiego wywiadu są to prowokacje sterowane z Kremla. Niepokój w Naddniestrzu ma na celu wciągnięcie tego państewka w wojnę po stronie Rosji, a – co za tym idzie – otwarcie kolejnego frontu w wojnie na Ukrainie. Od lat 90. w Naddniestrzu stacjonuje ok. 1,5 tys. żołnierzy rosyjskich.