Pewien mężczyzna został ugryziony przez pchłę. Z pewnością nie mógł się spodziewać, że nieduża rana będzie go kosztować poważną utratę zdrowia na resztę życia. 35-latek trafił na OIOM, gdzie konieczne było amputowanie jego kończyn.
O sprawie poinformowało „New York Post”. W ubiegłym miesiącu Michael Kohlhof trafił na OIOM po tym, jak stracił czucie w palcach u nóg. Mężczyzna skarżył się na objawy, które jego bliscy wzięli za ciężki przebieg grypy.
Pacjent w ciągu pierwszych zaledwie 24 godzin został podłączony do respiratora, wykonano mu dializy, podano antybiotyki i inne leki dożylne. Wszystkie te działania miały na celu utrzymanie go przy życiu.
Jak się później okazało, doszło również do zakłócenia działania narządów wewnętrznych 35-latka. Lekarze mocno obawiali się o jego życie, a w wyniku zażycia jednego z leków na dłoniach i stopach mężczyzny rozwinęła się gangrena. Konieczne było więc amputowanie jego rąk i nóg.
Lekarze ustalili, że 35-latek nie straciłby zdrowia, gdyby nie ugryzienie pchły. Pasożyt zaraził go rzadką odmianą tyfusu, w konsekwencji czego doszło do poważnego wstrząsu anafilaktycznego. Rzecznik amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom podkreślił, że taki typ tej choroby występuje tylko w klimacie tropikalnym i subtropikalnym, czyli np. właśnie w Teksasie.
Michael Kohlhof's family says the 35-year-old has been fighting a tough battle in a San Antonio hospital after having his limbs amputated due to a flea bite. https://t.co/7VTsBp75X6
— FOX 11 Los Angeles (@FOXLA) July 22, 2023