Jak przekazała policja – mężczyzna już wcześniej dopuszczał się podobnych czynów. Złodziej ukradł klacz, a następnie zaprowadził ją na swoją posesję. Tam uderzył zwierzę siekierą, żeby zabić. Na gorącym uczynku mężczyznę przyłapał właściciel skradzionego konia, który ruszył w pościg jak tylko zorientował się, że złodziej ucieka z jego zwierzęciem.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Cielądz pod Rawą Mazowiecką – podaje „Fakt”. Było niedzielne popołudnie, 6 listopada, kiedy miejscowy hodowca koni zorientował się, że na jego pastwisko – na którym pasły się jego konie – wszedł znajomy. Mężczyzna wyciągnął kołek z łańcuchem, „uwalniając” konia, po czym zaczął z nim uciekać. Właściciel – widząc całą sytuację – ruszył w pościg za złodziejem.
21-latek ukradł konia, a potem próbował zabić zwierzę siekierą na swoim podwórku
Złodziej uszedł z klaczą na swoją posesję. Kiedy dotarł tam właściciel konia, na spotkanie wybiegła mu zakrwawiona klacz. Zaraz potem właściciel zwierzęcia zauważył swojego znajomego, stojącego na podwórku z siekierą. Okazało się, że kiedy mężczyzna dotarł z kradzionym koniem na swoją posesję, przywiązał go i uderzył siekierą w łeb. Klacz była oszołomiona, walczyła o życie, zrywając się z łańcucha i biegnąć w stronę bramy, gdzie spotkał ją właściciel.
Kiedy 21-letni koniokrad zobaczył właściciela, przestraszył się i uciekł do domu. Tam zabarykadował drzwi i uciekł z budynku przez okno. Szybko jednak został schwytany przez miejscową policję. 21-latek tłumaczył się zmyślonymi „wspólnikami”, na których zrzucił całą winę. Zeznania właściciela okazały się jednak dla niego przytłaczające – podaje „Fakt”.
Jak się okazało – 21-letni mężczyzna już wcześniej dopuszczał się podobnych czynów. W związku z tym, iż jest recydywistą, sąd nie wahał się w decyzji o umieszczeniu go w areszcie tymczasowym. Za kradzież konia, znęcanie się nad zwierzęciem i fałszywe oskarżenie grozi mu kara do 7 i pół roku pozbawienia wolności.