
Unia Europejska przygotowuje bezprecedensowe uderzenie w producentów z wielu branż. Decyzja nie jest jednoznaczna, bo stawką jest nasze zdrowie, ale za to zapłacimy więcej w sklepach. Zmiana dotyczy całej gamy różnych produktów – od papierowych opakowań, przez odzież wodoodporną, aż po garnki i patelnie. Nie chodzi o te przedmioty, ale związki chemiczne, które bardzo często zawierają. Chodzi o PFAS, czyli grupę ponad 9 tys. związków chemicznych, które zapewniają produktom odpowiednie właściwości. Wiadomo już, że problematyczne będzie ich zastąpienie, a więc ceny w sklepach znów mogą skoczyć do góry.
PFAS bardzo często określa się mianem tzw. „wiecznych chemikaliów”. Chodzi o substancje perfluoroalkilowe i polifluoroalkilowe, które tworzą grupę ponad 9 tys. związków chemicznych. Mało kto o nich wie, ale jeżeli szczegółowo przyjrzelibyśmy się składowi naszych ubrań czy wyposażenia kuchennego, z pewnością znajdowałyby się tam PFAS.
Związki występują w szeregu bardzo różnych produktów. Zawiera je m.in. odzież i sprzęt wodoodporny – jak np. buty, kurtki i namioty. PFAS znajdziemy także w naczyniach kuchennych, w tym także w dobrze znanych patelniach z powłoką teflonową. To jednak nie wszystko, bo związki są wykorzystywane przy produkcji papierowych opakowań. Głównie ze względu na to, że zapobiegają przeciekaniu przez nie tłuszczy. PFAS są wykorzystywane także w branży budowlanej oraz wyposażenia wnętrz i elektronice, gdyż można je spotkać w izolacji przewodów elektrycznych, w składach klejów, farb i wielu innych materiałów.
Unia chce zakazać stosowania PFAS w produktach. Chodzi o tysiące przedmiotów codziennego użytku
Problemem PFAS jest to, co jest jednocześnie ich zaletą – długowieczność. Związki te nie ulegają biodegradacji, pozostając w środowisku przez dziesiątki a nawet setki lat. To oczywiście powoduje zanieczyszczenie. Stężenie PFAS w przyrodzie stale rośnie, co jest oczywiście spowodowane nieprzerwaną konsumpcją i ograniczonymi zdolnościami lub możliwościami recyklingu.
To jednak nie wszystko. Długotrwała ekspozycja na PFAS może prowadzić do uszkodzenia wątroby, zwiększonego ryzyka nowotworów oraz zaburzeń układu odpornościowego i hormonalnego. Związki są niebezpieczne także dla przyszłych matek, gdyż przenikają przez łożysko, zagrażając rozwojowi płodu.
Kraje takie jak Dania, Niemcy, Szwecja, Holandia i Norwegia optują za całkowitym zakazaniem wykorzystywania PFAS. Unia Europejska już pracuje nad regulacjami, które miałyby wdrożyć ten zakaz na terenie całej wspólnoty. Oznacza to, że PFAS znikną także z Polski.
Problem w tym, że związki te są trudne do zastąpienie, a znalezienie alternatywy będzie wymagało dużych środków na badania i rozwój. Co będzie następstwem? Z reguły przekłada się to na wyższe ceny na sklepowych półkach. Wdrożenie regulacji może spowodować, że droższe staną się grupy produktów, które wymieniliśmy wyżej. W teorii jednak przyniesie to długoterminowe korzyści, gdyż zmniejszy się nasza ekspozycja na PFAS, a tym samym nasze zdrowie.
W nadchodzących miesiącach organy Unii Europejskiej będą prowadzić rozmowy i konsultacje nt. szczegółów regulacji i harmonogramu ich wprowadzania w całej Wspólnocie.
Przyspieszyć zmiany można oddolnie – wybierając produkty, które mają oznaczenia „wolne od PFAS”. Niektórzy producenci stosują już takie oznaczenia, aby przyciągnąć klientów.
Źródło: warszawawpigulce.pl