W Olsztynie w nocy z 5 na 6 września wprowadzono tymczasową organizację ruchu w związku z rozpoczęciem prac na ulicy Leonharda i Wyszyńskiego, na odcinku od zjazdu do Obi do skrzyżowania z ulicą Pstrowskiego.
Od rozpoczęcia remontu przez firmę Skanska S.A. miną niedługo dwa miesiące, a miasto dalej przypomina plac budowy i po prostu nie da się po nim jeździć.
Okazuje się, że przejechanie z oddalonego od Olsztyna zaledwie o osiem kilometrów Wójtowa do siłowni przy alei Piłsudskiego, które zajęło mieszkańcowi tej miejscowości godzinę i dziesięć minut, to nie był jeszcze żaden rekord.
Historia mieszkającego w Wójtowie i jeżdżącego do Olsztyna na siłownię Dariusza Woźniaka odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. Jednak prawdziwy rekord w mieście to przejechanie jednego kilometra w 43 minuty, o czym poinformował jeden z internautów, pisząc, że dokładnie tyle zajęło mu pokonanie trasy Dworcowa Europa Center – Dworcowa Tortex.
Zdaniem Dariusza Woźniaka remontowanie nawierzchni ulic nie usprawiedliwia takich utrudnień i korków. – Tak niewiele trzeba, żeby usprawnić ruch, skoro te budowy muszą być robione wszystkie na raz. To, co się dzieje teraz po tej stronie Olsztyna, to kpina z obywateli tego miasta i wszystkich tych, którzy muszą się tam poruszać, bo ja mam tylko kaprys, a są ludzie, którzy jadą na przykład z pracy albo po dzieci do przedszkola – zauważa mieszkaniec Wójtowa.
Jego zdaniem urzędnicy z ratusza zmasakrowali miasto, a żaden z nich nawet się nie pofatyguje, by przejechać się pomiędzy 15.00 a 18.00 ulicami wschodniej części Olsztyna.