Prawdopodobnie doszłoby do katastrofy, gdyby sterów Boeinga 737 nie przejął pasażer. Okazał się nim pilot, który akurat leciał na wypoczynek. Samolot leciał z Manchesteru na Maderę. Nagle 40-letni kapitan stracił przytomność. Wówczas spośród pasażerów wyłonił się pilot, który posadził bezpiecznie maszynę w Porto.
Nietypowa i dramatyczna do pewnego momentu sytuacja miała miejsce w poniedziałek. Prawdziwe chwile grozy musieli przeżyć pasażerowie linii Jet2. Na szczęście awaryjne lądowanie w porto się powiodło. Informację o omdleniu pilota i przejęciu sterów przekazano podróżnym, gdy już wszyscy bezpiecznie wysiedli.
Pilot zemdlał w godzinę po starcie. Drugi pilot sam nie mógł wylądować, bo potrzebował wsparcia. – Natychmiast cała załoga przestała roznosić napoje i był moment, kiedy pasażerowie zdali sobie sprawę, że coś jest nie tak – wspomina Tracey Jayne, która leciała feralnym lotem.
Zrządzeniem losu, na wakacje akurat leciał również pilot w cywilu. Błyskawicznie zorientował się w kryzysowej sytuacji i zaproponował pomoc. Wszyscy mieli dodatkowe szczęście, bo znał dokładnie maszynę linii Jet2 . – Widziałem, jak członek załogi rozmawia bezpośrednio z pasażerem, a potem opuścił miejsce i poszedł do kokpitu – mówi jeden z pasażerów.
Awaryjne podejście rozpoczęło się o ok. 10.20 i zakończyło się sukcesem. Port lotniczy w Porto zamknięto do godziny 11, aby zapewnić boeingowi bezpieczne lądowanie. – Załoga wykonała świetną robotę. Mimo powagi sytuacji czułem się komfortowo i bezpiecznie – relacjonuje kolejny pasażer.
Operator wystosował oficjalne przeprosiny za zaistniałą sytuację a pasażerom podstawiono samolot zastępczy. Z kolei pilota, który stracił przytomność odwieziono do szpitala.