Weta nie będzie? Polska i Węgry ustąpiły w sprawie mechanizmu praworządnościowego. Za jaką cenę?

REKLAMA

Polska i Węgry wyraziły wstępnie zgodę na pozostawienie bez zmian unijnego rozporządzenia o mechaniźmie praworządnościowym. I choć, póki co, oficjalnie nikt tego nie potwierdza, „praktycznie jest już wstępny kompromis” – tak powiedział unijny dyplomata dziennikarce RMF w Brukseli, Katarzynie Szymańskiej – Borginon.

Mechanizm praworządnościowy pozostanie całkowicie taki, jaki przewidziały pozostałe unijne kraje i Parlament Europejski. W jaki sposób więc postanowiono „ugłaskać” Warszawę i Budapeszt? Na najbliższym szczycie szefowie państw i rządów przyjmą tzw. wytyczne do rozporządzenia o mechanizmie praworządnościowym, które mają być „wielostopniowe” – a mianowicie będą zawierać „instrukcję obsługi” rozporządzenia, „terminarz” wdrażania go w życie, a także tzw. „hamulec bezpieczeństwa”.

REKLAMA

Przyjrzyjmy się pokrótce, na czym poszczególne elementy wytycznych mają polegać.

„Instrukcja obsługi” ma pomóc w ustaleniu sytuacji, w jakich mechanizm praworządnościowy znajdzie swe zastosowanie. Ustalono, że stosowanie mechanizmu wykluczone będzie w sprawach dotyczących praw rodziny oraz traktatowych kompetencji państw członkowskich (co zabezpieczać ma przed wymuszeniem przepisów dotyczących imigrantów oraz legalizacji małżeństw homoseksualnych). Ponadto mechanizm ma mieć zastosowanie wyłącznie do zapewnienia ochrony budżetu UE przed defraudacją unijnych funduszy. Jak powiedział dziennikarce RMF FM unijny dyplomata „ma być więc wskazanie na korupcję, co ma upewnić polskie czy węgierskie władze, że pieniądze nie będą odbierane ze względów politycznych”.

REKLAMA

Kolejny element porozumienia czyli terminarz, ma – jak łatwo się domyślać – wskazać termin wejścia rozporządzenia w życie. Chodzi tu przede wszystkim o zastosowanie swoistego vacatio legis polegającego na oczekiwaniu, aż za zgodne z unijnym prawem uzna je Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), co nastąpić ma – ze względu na czasochłonne procedury – dopiero w 2022 roku. Według nieoficjalnych informacji to właśnie Orbanowi zależało na tej zwłoce, bowiem chciał, by „rozporządzenie go nie dotknęło aż do wyborów w 2022 r.” W ostatnich latach media niejednokrotnie donosiły o tym, iż ludzie powiązani z rządem Orbana wykorzystują w sposób korupcyjny unijne środki.

Kolejny element czyli hamulec bezpieczeństwa znajdzie zastosowanie w sytuacji, w której Komisja Europejska zechce zainicjować proces odbierania funduszy. Wówczas kraj, wobec którego ten proces ma być rozpoczęty, zawnioskować może do szefa Rady Europejskiej o przedłożenie sprawy na szczyt UE. Oczywiście taki hamulec nie spowoduje likwidacji procesu obierania funduszy, jednakże znacząco opóźni całą procedurę.

REKLAMA

By omówione wyżej „wytyczne do rozporządzenia” znalazły zastosowanie, wszystkie kraje członkowskie muszą je na najbliższym unijnym szczycie zaakceptować. Może to być problem w przypadku takich państw jak Holandia, Finlandia, Dania czy Szwecja, które kwestie praworządności wynoszą na sztandary. Problemem może też być stanowisko większości europosłów, skupiających swoją energię na zagrożeniach niezawisłości wymiaru sprawiedliwości. Wszystko to może sprawić, że na unijnym szczycie toczyć się może walka o brzmienie konkretnych sformułowań. Jednak rozmówca dziennikarki RMF zapewnia, że „możemy negocjować nawet całą noc, najważniejsze jednak, że mamy kompromisowy pakiet, który możemy trochę poprawić”.

„W momencie, gdy Polska i Węgry odstąpiły od weta, atmosfera znacznie się poprawi i możliwe będą dodatkowe targi na przykład w klimacie” – podkreślił anonimowy dyplomata. Pamiętamy, iż polski rząd chciałby uzyskać dodatkowe miliardy euro pomocy na transformację energetyczną czyli w głównej mierze na kosztowny acz nieunikniony proces odchodzenia od węgla. Tutaj rezygnacja z weta przez Polskę może być próbą ugrania tych środków.




„Ostateczny kompromis będzie natomiast polegać na tym, że jedni będą mówić, że rozporządzenie praworządnościowe ocalało, a Polska i Węgry – że zostały mu wyrwane zęby” – powtórzył starą prawdę unijny dyplomata, przypominając, że cała UE opiera się na zasadzie, że wszyscy robią krok w tył w imię wspólnego projektu, którym w tym wypadku jest budżet UE na najbliższe 7 lat oraz środki na odbudowę unijnej gospodarki po pandemii.

Podziel się: