Dziennikarka „Gazety Wyborczej” Dominika Wielowieyska namawia Donalda Tuska do startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Przekonuje przy tym, że chętnie powtarzana przez przeciwników szefa Rady Europejskiej teza o końcu jego kariery politycznej ma kilka słabych punktów.
Jednym z nich jest powoływanie się na sondaże, dające obecnie bezkonkurencyjną przewagę Andrzejowi Dudzie. „Kilka lat temu królował w nich niepodzielnie Bronisław Komorowski, któremu wróżono zwycięstwo nawet w pierwszej turze. A jaki był ostateczny wynik wyborów, pamiętamy. Chodzi o to, że w sondażach prezydenckich – tak jak w rankingach zaufania – często dominują nazwiska urzędujących polityków. Nic z tego przeważnie nie wynika”, zauważa Wielowieyska w tekście pod znamiennym tytułem: „A co mnie obchodzą rozterki Tuska. Ma startować!”.
Uzasadniając tezę, że szef Rady Europejskiej to najlepszy kandydat opozycji na prezydenta, publicystka wskazuje liczne – poza doświadczaniem w polityce międzynarodowej – atuty byłego premiera. „Tusk ma też wyczucie społeczne, potrafił różne rzeczy odwojować kampanią wyborczą. Dzięki temu, że objechał Polskę, nie bojąc się stanąć twarzą w twarz z rozgoryczonym tłumem, ku zaskoczeniu wielu wygrał wybory w 2011 roku. Poza tym jest bezkonkurencyjny w starciach z politycznymi przeciwnikami i w czasie posiedzeń komisji śledczych pokazał, że wciąż jest w formie. To może oznaczać, że wieści o jego politycznej śmierci są mocno przesadzone”, podkreśla dziennikarka.
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) July 12, 2019
Start przewodniczącego RE w wyborach prezydenckich 2020 nie jest jednak przesądzony. Coraz częściej mówi się o wahaniach samego zainteresowanego, a politycy opozycji raczej unikają tematu, zasłaniając się priorytetowym traktowaniem na obecnym etapie elekcji parlamentarnej.
„Musi przestać myśleć o tym, że jego życiowym celem jest unikanie przegranych wyborów, bo chce odejść z polskiej polityki w nimbie niezwyciężonego. Musi przestać myśleć o tym, że rozmowy z Emmanuelem Macronem i Angelą Merkel są ciekawsze niż te z Kowalskim i Kwiatkowskim na ulicy powiatowego miasta. Nie wiem, czy to są realne rozterki szefa RE, ale wiem, że tak relacjonują to ludzie, którzy go znają”, pisze publicystka.
„Donald Tusk wyjechał z Polski, by objąć stanowisko szefa Rady Europejskiej. Uniknął w ten sposób firmowania klęski wyborczej swojej formacji. Wiele osób głosujących na PO mówiło mi wtedy z goryczą: zostawił nas. Dziś mówią: mamy dość słuchania o jego rozterkach i obawach przed porażką, miejmy nadzieję, że te doniesienia są nieprawdziwe, ma startować, ma wobec nas jakieś zobowiązania. Uważają, że Tusk powinien im te stare rozczarowania wynagrodzić”, konkluduje Wielowieyska.