– Nie spotykam się z takim poziomem chamstwa i prostactwa na Zachodzie, gdzie również żyję. Oczywiście chamów i prostaków nie brakuje nigdzie, ale w Polsce nagle zajęli miejsce na świeczniku i nadają ton – mówi znany aktor Wojciech Pszoniak w wywiadzie dla najnowszego wydania tygodnika „Newsweek”.
Jako przykład upadku obyczajów w Polsce Pszoniak podaje zachowanie posłanki PiS Krystyny Pawłowicz: – Posłanka Pawłowicz jest profesorem. Czy ten tytuł do niczego już nie zobowiązuje? To jest chamstwo i prostactwo z tytułem profesora. Kiedyś język parlamentarny to była nobilitacja, a dziś? Rynsztok, który wchodzi do polskich domów.
Pszoniak nie od dziś nie kryje swojej dezaprobaty dla rządów Prawa i Sprawiedliwości i przemian przez tę partię forsowanych. W lipcu, gdy trwały protesty w obronie niezawisłości sądownictwa, aktor osobiście się w nie angażował. Zdaniem artysty zanim PiS doszedł do władzy i w debacie publicznej uczestniczyły takie osoby jak Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki czy Stefan Meller dorównywaliśmy standardami cywilizowanemu światu. W czasie dobrej zmiany natomiast „miernoty i karierowicze zmuszają nas do tego, żebyśmy byli tacy jak oni”.
Aktor nie szczędzi słów krytyki wobec rządzącego Polską i pociągającego za wszystkie sznurki władzy Jarosława Kaczyńskiego. – Jest zaburzonym człowiekiem, nie trzeba być psychoanalitykiem ani psychiatrą, żeby to widzieć. Jestem aktorem i widzę to w jego oczach, w sposobie zachowania, w mowie ciała. Kaczyński zionie nienawiścią i chęcią zemsty. Zwłaszcza do tych, których historia uznała za ojców wolnej Polski, którzy poświęcili coś ze swego życia, aby wyrwać ten kraj z komunizmu – mówi o prezesie PiS Pszoniak.
W ocenie artysty sprawy w Polsce idą w złym kierunku i do głosu dochodzi programowa nienawiść. – Narodowo-patriotyczna wizja PiS, pełna wielkich słów prowadzi tylko do tego, że nie ma dnia bez doniesienia, że kogoś pobito, poniżono, zwyzywano, bo mówi innym językiem czy ma inny kolor skóry – punktuje aktor.
– Ta władza wmawia nam, że wszystkiemu winne są elity i trzeba je wymienić. Tyle że elit nie wymienia się na zamówienie dekretem partii. Owszem, można je zlikwidować, tak jak to robił Stalin i Hitler – nie kryje oburzenia Pszoniak Podkreśla, że krytykowane przez obecny establishment obrady w Magdalence i ustalenia okrągłego stołu oraz polityka grubej kreski uchroniły Polskę „od wieszania na latarniach”.