Trwa największy kryzys energetyczny od dziesięcioleci, który może sprawić, że nadchodzący okres grzewczy będzie dla Polaków prawdziwą katorgą. Jak się okazuje – jeśli chodzi o Polskę – nie tylko Władimir Putin ma w tym duży udział. Wyciekła korespondencja, która udowadnia, że premier Mateusz Morawiecki już od marca zdawał sobie sprawę z ogromnego problemu z węglem. Przez miesiące z jego strony nie było żadnej reakcji…
Od kilku miesięcy trwa prawdziwy wyścig po węgiel wśród odbiorców indywidualnych. Polacy kupują tysiące ton węgla w horrendalnych cenach obawiając się, że w końcu może go zabraknąć. Z biegiem czasu sytuacja zdaje się nie polepszać, a pogarszać. Jak ustalił dziennikarz śledczy „Radia ZET” Mariusz Gierszewski – minister klimatu i środowiska Anna Moskwa już w marcu występowała do premiera bijąc na alarm, domagając się pilnego utworzenia rezerw węglowych.
Z ujawnionej korespondencji wynika, że premier nic sobie z tego nie robił… przez DWA MIESIĄCE. Dopiero po tym czasie prezes rady ministrów zdecydował się na utworzenie niewielkich rezerw węgla kamiennego. Co więcej, dopiero po CZTERACH MIESIĄCACH wydał decyzję, która „umożliwia spółkom prawnie i finansowo podjęcie działań, zmierzających do zapewnienia węgla dla gospodarstw domowych”.
Nawet Sasin ponaglał premiera, kiedy był jeszcze czas. Morawiecki zignorował zagrożenie
Według „Radia ZET” wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin potwierdził 1 marca, że w Polsce może zabraknąć węgla z kierunku wschodniego, co wydawało się oczywiste – zwłaszcza po wprowadzeniu embarga na ten surowiec z Rosji. Wtedy też Sasin zaproponował zakup 3 milionów ton węgla z importu przez RARS. Zaznaczał jednocześnie, że i tak zabraknie w Polsce drugie tyle. Co na to premier? „Dopiero 8 maja, czyli po 75 dniach, premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o utworzeniu przez RARS niewielkiej rezerwy węgla, dochodzącej do około 300 tysięcy ton”.
Jak się okazuje, ministerstwo, nad którym piecze trzyma Sasin, czyli Ministerstwo Aktywów Państwowych wydało nawet w czerwcu pismo ponaglające, w którym informowano o „bezczynności Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych w sprawie zakupów węgla dla odbiorców indywidualnych”. Premier na to pismo… w ogóle nie zareagował. W ostatnich dniach za to cynicznie apelował do Polaków o ocieplanie domów przed nadchodzącą zimą.
Najwcześniej na problem zareagowała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. W dalszej kolejności Jacek Sasin a dopiero na końcu (z wielomiesięcznym opóźnieniem) szef rządu – Mateusz Morawiecki.
„Pierwsze pismo dotyczące zagrożeń związanych z potencjalnym brakiem dostaw węgla kamiennego z importu z Rosji, minister Moskwa wysłała do wicepremiera Jacka Sasina już w dniu wybuchu wojny w Ukrainie, czyli 24 lutego. Czytamy w nim: ‘Uprzejmie informuję o planowanym przedłożeniu wniosku do Prezesa Rady Ministrów dot. konieczności zwiększenia przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych rezerw węgla kamiennego, (…) proszę o poparcie mojego wniosku’” – pisała minister Moskwa do Morawieckiego, cytowana przez „Radio ZET”.