Cicha mobilizacja? Ukraińskie media alarmują o tajemniczym piśmie, które Rosjanie rozsyłają do domów na okupowanym Krymie. Z dokumentu wynika, że mężczyźni w wieku poborowym mają zakaz opuszczania półwyspu bez zgody rosyjskiego Komisariatu Wojskowego. Może to oznaczać, że Rosja szykuje się na „brankę” wśród mieszkańców Krymu. Posłużą jako mięso armatnie w starciach na obecnych frontach, czy może Rosjanie już zdali sobie sprawę, że wojna dotrze na Krym?
„Fakt” zapytał o zdanie w tej sprawie dwóch polskich generałów – gen. Waldemara Skrzypczaka oraz gen. Mieczysława Bieńka. Jak twierdzi ten pierwszy, krymskich mężczyzn może czekać lada chwila kilkumiesięczne szkolenie.
„Ci ludzie są nowi, nieprzygotowani, to materiał, który trzeba ‘obrobić’, czyli wyszkolić. Według moich szacunków Rosjanie chcą powołać ok. 200 tys. rekrutów, żeby uzupełnić straty, ale ten rekrut to mięso armatnie, więc oni muszą go wyszkolić, żeby nie tracić żołnierzy, dlatego będą szkolić ich przez jesień i zimę, aby na wiosnę wysłać do nowych jednostek” – mówił były głównodowodzący Wojsk Lądowych w rozmowie z „Faktem”.
„Wychodzili po dzieci i już nie wracali”. Gen. Bieniek: Rosjanie zrobią na Krymie to samo co w Donbasie
Podobnego zdania jest gen. Mieczysław Bieniek, który stwierdził, że Rosjanie mogą przeprowadzić na Krymie podobne działania, jakie podjęli w tzw. republikach Donbasu. Chodzi o przymusowy pobór mężczyzn do rosyjskiego wojska. Dodatkowo – jak zaznacza generał – Krym został anektowany przez Rosję, co oznacza, że mieszkający tam ludzie są uznawani przez ten kraj za obywateli Rosji – muszą spełnić swój obowiązek wobec „ojczyzny”.
„Władze okupowanego Krymu wydały mieszkańcom rosyjskie paszporty, więc uznają ich za obywateli rosyjskich. W związku z tym uznają też, że muszą spełniać obywatelskie obowiązki, w tym także obowiązek służby wojskowej. Tak samo było w republikach donieckiej i ługańskiej, gdzie Ukraińcy byli na siłę wcielani do wojska. Mężczyźni wychodzili po dzieci do szkoły, czy do przedszkola i już nie wracali, bo zostali wcieleni do armii. Tak samo może być na Krymie. Ci, którzy są w wieku poborowym, będą wcielani do jednostek wojskowych, czy tego chcą, czy nie, bo Rosjanie muszą jakoś te jednostki uzupełniać” – powiedział dla „Faktu” gen. Mieczysław Bieniek.