Zabójczyni 16-latki z Konstancina twierdziła, że jest nie do ruszenia bo ma ojca w policji

REKLAMA

16-letnia Martyna Sz. chwaliła się znajomym pozycją ojca w policji i twierdziła, że „nikt jej nie ruszy”. Kiedy kraj obiegła informacja o śmierci Kornelii nikt nie spodziewał się, że zabili ją znajomi.

Dziewczyny poznały się w szkole, gdzie obie chodziły do klasy policyjnej. Martyna chciała w przyszłości dostać się między szeregi policji, Kornelia nie miała takich planów, dlatego przeniosła się do innej szkoły. Jak podaje portal o2.pl, w dniu 11 lutego dziewczyna spotkała się z Martyną, żeby złożyć jej życzenia urodzinowe. Jak się okazuje, był to ostatni dzień jej życia.

REKLAMA

16-letnia Martyna Sz. i jej chłopak 25-letni Patryk B. dokładnie zaplanowali tę zbrodnię we wszystkich szczegółach. Chłopak miał kilkakrotnie strzelić w głowę Kornelii z wiatrówki, następnie udusić, żeby upewnić się, że nastolatka nie żyje. Jej ciało para ukryła w płytkim grobie, a następnie Martyna i Patryk wrócili do domów. Znajomi Martyny opisując zachowanie dziewczyny wspominali, iż była ona przekonana, że wszystko jej wolno. A jeśli wpadnie w kłopoty, to ojciec jej pomoże. Kiedy policjanci zaczęli interesować się sprawą, ojciec Martyny zakazał jej kontaktowania się z kimkolwiek i w jej imieniu udzielał odpowiedzi na pytania. Mimo tego kilka miesięcy po morderstwie Martyna Sz. została aresztowana. Już wcześniej para była przesłuchiwana przez policje, zarówno Martyna, jak i Patryk twierdzili jednak, że nic nie wiedzą o zniknięciu Kornelii. 26 kwietnia przez przypadek znaleziono zwłoki 16-latki w lesie – natrafił na nie spacerowicz.

Prowadzący sprawę prokurator chce, żeby 16-letnia Martyna została pociągnięta do odpowiedzialności na zasadach określonych w Kodeksie karnym.

REKLAMA

Podziel się: