Zachowanie jednego z proboszczy parafii w Brzeziu na Pomorzu spotkało się z buntem ze strony mieszkańców. Został oskarżony o matactwa finansowe i zachłanność, a także zbyt duże stawki wymagane przez księdza za pogrzeb czy komunię.
O sprawie poinformował lokalny serwis miasto24.pl. Spór wyniknął po tym, jak pojawiła się informacja o planowanej wycince dębów za plebanią. Parafianie tego nie chcieli i twierdzili, że proboszcz chciał znaleźć kupca na zakup drzewa.
– Ten nasz proboszcz ciągle tylko woła o pieniądze. Pogrzebu czy wesela nie będzie, jeśli nie zostanie z góry uregulowana opłata. Nie ma mowy, aby dawać pieniądze na zasadzie „co łaska”. On ma stały cennik i bez pieniędzy lepiej do niego nie podchodzić – mówi mieszkaniec Brzezia w rozmowie z portalem miastko24.pl.
Parafianie przekazali, że za każde dziecko przystępujące do komunii świętej duchowny zarządził opłatę w wysokości 200 zł. Za pogrzeb z kolei wymagał 700 zł. Wszystkie pieniądze miały trafiać do jego portfela.
– Ostatnio w naszej rodzinie był pogrzeb i ksiądz od razu powiedział, że najpierw mamy przynieść pieniądze, a dopiero później będziemy rozmawiać o pogrzebie. To jest pierwsza kwestia, która go interesuje. Szwagierka dała pieniądze. Przeliczył głośno, schował do szuflady, no i wtedy mówi: „Możecie dać akt zgonu, możemy zaczynać” – relacjonuje mieszkanka Brzezia (miastko24.pl).