Podejrzewany o korupcję były naczelnik Pierwszego Śląskiego Urzędu Skarbowego w Sosnowcu Marcin K. przebywał w więziennym areszcie na warszawskiej Białołęce. Urzędnik ten powiesił się w celi na pasku od spodni, choć zgodnie z przepisami, przedmiot ten nie miał prawa w celi się znaleźć.
Zatrzymany w lutym tego roku przez ABW były naczelnik oskarżony był o przyjęcie 600 tysięcy złotych łapówki i 30 innych przestępstw. W śledztwie prokuratorskie zarzuty usłyszało jeszcze 9 osób, które wręczały łapówki. Wśród nich są też osoby związane ze sportem, np. były prezes i udziałowiec klubu sportowego Ruch Chorzów Dariusz S., dyrektor sportowy Cracovii, a w przeszłości znany piłkarz i wiceprezes Ruchu Mirosław M. oraz prezes klubu piłkarskiego Zagłębie Sosnowiec Marcin J.
Prokurator Ireneusz Kunert z katowickiej prokuratury tłumaczy powód przewiezienia podejrzanego Marcina K. do warszawskiego aresztu: – Został tam przewieziony, bo miał złożyć zeznania jako świadek przed sądem w Warszawie.
Teraz, gdy główny podejrzany w sprawie już nie żyje, zostanie ona formalnie umorzona. Ireneusz Kunert pytany o to, jakie znaczenie będzie miało jego samobójstwo dla toczącego się postępowania i sytuacji pozostałych podejrzanych, prokurator stwierdził, że były naczelnik złożył wyjaśnienia, które są „pełnowartościowym dowodem”.
W sprawie tajemniczego samobójstwa zabiera głos opozycja. Przypomina, że za czasów rządów PO też miała miejsce podobna śmierć więźnia, odsiadującego karę dożywocia za zabicie Krzysztofa Olewnika. Wtedy minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski bezzwłocznie złożył dymisję. Przedstawiciel PO Borys Budka liczy na odpowiedzialność polityczną partii rządzącej i dymisje najwyższych urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości.