Zbigniew Ziobro mówi, że „Trzeba wykryć siatkę dilerów dopalaczy”. A nie lepiej zalegalizować marihuanę?

REKLAMA

Walka z dopalaczami trwa od lat. Od kiedy pojawiły się na polskim rynku, rząd próbuje bezskutecznie je powstrzymać. Niestety metody stosowane przez poprzednie rządy PO oraz obecną partię PIS nie przynoszą konkretnych rezultatów. Młodzież umiera na naszych oczach, a politycy tylko mówią zamiast robić! Jak można szybko zaradzić problemowi dopalaczy? Odpowiedź jest bardzo prosta – legalizacja marihuany.

Dopalacze obiegły cały rynek w zastraszającym tempie. Ostatnio pojawił się nowy, który zbiera śmiertelne żniwo. W Bełchatowie aresztowano trzech mieszkańców za handel dopalaczami. Aresztowana kobieta będzie także odpowiadać za śmierć jednej z osób, które zakupiły u niej dopalacz.

REKLAMA

Trzy osoby zostały aresztowane, a trzy inne przesłuchane. Zostały jednak zwolnione i posiadają status świadków. Teraz postępowanie w sprawie śmierci po dopalaczach przejmie prokuratura krajowa.

– Chciałbym gorąco zaapelować do wszystkich młodych ludzi, którzy mają dostęp do tego rodzaju środków, aby absolutnie pod żadnym pozorem nie próbowali zażywać tych substancji. Nie wiemy w tej chwili, w jakim zakresie te substancje zawierają elementy chemiczne, które powodują śmierć (..) W tej chwili nie możemy tego w sposób definitywny stwierdzić – powiedział Zbigniew Ziobro podczas briefingu prasowego.

REKLAMA

– Zrobimy wszystko, aby wykryć całą siatkę, która doprowadziła do wprowadzenia tej trucizny. Czynności (…) trwają bardzo intensywne. Jestem przekonany, że to, co jest możliwe w zasięgu działań organów ścigania, policji, prokuratury, jest robione i będzie zrobione – dodał prokurator generalny.

Od początku roku odnotowano 32 osoby, które zmarły z powodu zażywania dopalaczy. Aż 18 osób zmarło tylko w czerwcu i w lipcu. Sierpień także rozpoczął się tragicznie, ponieważ w Łodzi odnotowano już kilka zgonów po zażyciu nowego dopalacza. Liczba zgonów po dopalaczach bardzo poszła w górę w okresie wakacyjnym. Obecnie na rynku jest wysyp toksycznych specyfików. Ich wyprzedaż spowodowana jest ustawą, która niebawem ma wejść w życie i która bardzo rygorystycznie zaostrza kary za handel dopalaczami i narkotykami.

REKLAMA

Wysokie kary dla dilerów dopalaczy niestety mogą nie powstrzymać problemu. Młodzi ludzie nadal będą kupować niebezpieczne dla życia substancje chociażby w internecie, za granicą lub anonimowym „Darknecie”. Są o wiele tańsze od nielegalnej marihuany, która w wielu krajach w przeciwieństwie do dopalaczy nie zabija a leczy wiele groźnych chorób. 

Delegalizacja związków chemicznych znajdujących się w dopalaczach również nie pomogła. Chemicy tworzą z dnia na dzień coraz to nowsze odmiany trucizny, których rząd nie zdąży nawet zakazać. Substancje te pochodzą zazwyczaj z Chin, a ich skład nie jest przebadany i tak naprawdę nie wiadomo, co stanie się z człowiekiem po ich zażyciu. Ostatnie przypadki śmierci w Polsce mówią same za siebie.

Dopalacze powstały jako zamiennik marihuany. Producenci tych niebezpiecznych związków wpadli na pomysł, aby sprzedawać coś co „daje kopa”, a jednocześnie jest tanie i legalne. W skrócie mówiąc, nasączyli majeranek trutką na szczury pod pretekstem jakiegoś zapachu, a młodzież kupowała specyfiki, nie widząc jakie przynosi to konsekwencje dla ich zdrowia.

Wprowadzenie na rynek dopalaczy przyniosło śmierć. Ludzie zamiast marihuany, po której nie odnotowuje się zgonów, ani większych powikłań przerzucili się na o wiele tańsze i dozwolone substancje, które dosłownie zabijają.

Legalizacja marihuany zapobiega przyjmowaniu przez młodych ludzi dopalaczy, a na przykładzie innych państw, nie zwiększa narkomanii w kraju. Konopie, jakie sprzedaje się w specjalnych punktach są przebadane przez sanepid. Dilerzy na czarnym rynku zarabiają fortunę na delegalizacji marihuany. Często sprzedają nasączone „zioło” innymi narkotykami, ponieważ państwo nie ma nad tym kontroli. W momencie legalizacji oprócz dobrej jakości marihuany, kraj zyskuje mnóstwo pieniędzy z podatków. Dlaczego te środki mają nadal trafiać do mafii?

Rząd zalegalizował w Polsce medyczną marihuanę, lecz w aptekach ciągle jej nie ma. Żadna firma farmaceutyczna nie wystąpiła z wnioskiem o jej import i dystrybucję. Ustawa nadal leży w miejscu. Chorzy z niecierpliwością czekają na leki, które mogą szybko przynieść ulgę. Przez tę sytuację zdarzają się popełniane przestępstwa w celu ratowania swojego życia lub bliskich np. przemyt oleju konopnego z Holandii.

Dużo osób w Polsce ma nadzieję, że politycy w końcu zrozumieją pacjentów oraz zwykłych użytkowników i zmienią zdanie na temat marihuany. Obecna polityka narkotykowa prowadzona przez kilkanaście lat nie dała żadnych konkretnych efektów. Młode pokolenie za posiadanie nawet niewielkich ilości naturalnych i leczniczych konopi trafia do więzienia na długie lata, a konsumenci legalnych dopalaczy giną od ich zażywania i to jest według polskiego rządu w porządku?

Podziel się: