PiS zarzuca swoim poprzednikom z koalicji PO-PSL, że państwowe posady obsadzali swoimi i młodzi zdolni spoza układu nie mieli szans na zrobienie kariery. Ostatnio w związku z forsowaną przez partię rządzącą reformą sądownictwa słyszymy o „kaście sędziów” i „klice”, która opanowała wymiar sprawiedliwości.
Partia Kaczyńskiego zawsze najgłośniej krzyczy o rzekomych lub prawdziwych „układach”, zachwalając swoją uczciwość. Jak zwykle najciemniej jest pod latarnią. Małgorzata Hencel-Święczkowska, prywatnie żona prokuratora generalnego Bogdana Święczkowskiego, została właśnie mianowana przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę prezesem Sądu Rejonowego w Sosnowcu.
Pikanterii sprawie awansowania Święczkowskiej z funkcji przewodniczącej III Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Sosnowcu na jego prezes dodaje fakt, że w 2008 roku stawała ona przed sędziowskim sądem dyscyplinarnym.
Chodziło o prowadzoną przez nią sprawę kobiety oskarżonej o to, że nie powstrzymała swojego męża przed samobójstwem i nie podjęła działań, aby uratować mu życie. Groziła jej kara do 5 lat więzienia. Prokuratura zamiast skierować sprawę do Sądu Okręgowego w Katowicach, wysłała ją przez pomyłkę do Sosnowca. Sędzia Hencel-Święczkowska nie zauważyła tego błędu i przez ponad rok przesłuchiwała świadków w tej sprawie.
Sąd dyscyplinarny uznał Hencel-Święczkowską za winną „rażącego naruszenia przepisów i doprowadziła do nieuzasadnionej przewlekłości postępowania”.
Dziś, mimo szumnych zapewnień o doborze ludzi na stanowiska wyłącznie z powodu wysokich kwalifikacji zawodowych i profesjonalizmu, Zbigniew Ziobro mianuje na prezesa sądu żonę swojego kolegi, która wykazała się niekompetencją. Do nominacji doszło na podstawie nowej ustawy o ustroju sądów powszechnych, podpisanej w lipcu przez prezydenta Andrzeja Dudę. Zgodnie z nią minister sprawiedliwości może arbitralnie powoływać i odwoływać prezesów i wiceprezesów w blisko 400 sądach powszechnych w Polsce.