Jak informuje portal „Interia” – coraz więcej Polaków interesuje się wysokością swojego świadczenia po przejściu na emeryturę. Jak wynika ze słów prezes ZUS – prof. Gertrudy Uścińskiej – emerytury będą niskie, a na wyższe świadczenia będziemy musieli pracować dłużej, niż do 60 i 65 roku życia.
W nowym systemie emerytalnym, wprowadzonym po 1999 roku, państwo organizuje obowiązkowy system ubezpieczeń społecznych. Każdy obywatel – zatrudniony legalnie – odprowadza składkę emerytalną, z które potem – teoretycznie – jest finansowana jego emerytura. W praktyce składki są jednak natychmiastowo redystrybuowane na konta obecnych emerytów, a emeryturę osób pracujących dzisiaj, będzie „sponsorowało” kolejne pokolenie Polek i Polaków wieku produkcyjnym.
Emerytura jest wprost proporcjonalna do składek, jakie odprowadzamy. Im składki są większe, tym większej emerytury możemy oczekiwać. Prezes ZUS ostrzega natomiast, że dzisiejsza stopa zastąpienia – czyli stosunek przeciętnej emerytury do przeciętnego wynagrodzenia – wynosi między 53 a 54%. W 2040 roku osiągnie ona ok. 40%. Oznacza to, że emerytura będzie wynosiła średnio 40% przeciętnej pensji. Nietrudno więc policzyć, że będzie bardzo niska. W efekcie w Polsce będzie trzeba pracować dłużej.
Ja mówiła prof. Uścińska dla „Interii” – w przypadku seniora, który zgromadził 350 tys. kapitału emerytalnego, jego emerytura wyniesie 1700 zł. W przypadku kobiety, taki sam kapitał oznacza 1300 zł emerytury. Jak dodaje jednak pani profesor, świadczenie można łatwo zwiększyć, przedłużając staż swojej pracy o kolejne lata, po osiągnięciu wieku emerytalnego. Jeżeli powyższe, przykładowe osoby, przedłużyłyby swoją pracę o 5 lat – po osiągnięciu wieku emerytalnego – ich świadczenie wzrosłoby odpowiednio do ponad 3000 zł – w przypadku mężczyzny – oraz 2400 zł – w przypadku kobiety.