13-letnia dziewczyna oskarżyła swojego 50-letniego ojczyma o pedofilię, za co trafił do aresztu, w którym przeżył prawdziwe piekło. Dopiero po czasie nastolatka przyznała, że kłamała, ponieważ „tata kazał jej się dużo uczyć i nie mogła grać na telefonie”.
W marcu 2019 roku pan Daniel z Łomży został oskarżony przez swoją pasierbicę o czyny pedofilskie – informuje „Tygodnik” TVP. 13-latka napisała list, w którym padły mocne słowa. – Ja się boję dlatego, że tata wsadzał mi rękę do spodni i mi grzebał tam albo całował mnie po szyi — napisała.
Matka nastolatki postanowiła skonfrontować jej słowa z mężem, po czym udała się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Łomży. Nastolatka utrzymywała, że ojczym miał molestować ją średnio trzy razy w tygodniu przez okres 10 miesięcy. Cała rodzina (rodzice i czwórka dzieci) mieszka w 50-metrowym mieszkaniu.
Niedługo później pan Daniel został aresztowany, jednak nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. Przyznał, że traktuje swoją pasierbicę jak córkę i dodał, że „całe zdarzenie jest wynikiem nastawiania jej przez biologicznego ojca”.
Przez cztery miesiące mężczyzna był gwałcony i torturowany przez innych więźniów. Pasierbica w czasie jego odsiadki przyznała się, że skłamała. – Bo tata kazał mi się dużo uczyć i nie mogłam grać na telefonie – miała wyjaśnić dziewczyna. Pan Daniel został wypuszczony na wolność.