W piątek po południu bawiący się na podwórku dwulatek wpadł do studni. Dziecko walczyło o życie w głębokim wykopie z wodą – na głębokości 30 metrów. Podjęto akcję ratunkową, a całe Indie modliły się o jej pozytywny rezultat. Po 80 godzinach prób ratowania Sujitha Wilsona zakończono akcję. Dziecko nie przeżyło.
We wtorek rano wydobyto ciało dwulatka. Służby spodziewały się, że taki będzie finał akcji ratunkowej – od kilku godzin z szybu unosił się zapach rozkładającego się ciała. Obawiano się też, że maluch utopi się z powodu deszczu. Dwulatek od piątku tkwił w studni zupełnie bez jedzenia i wody.
Dwulatek bawił się przed swoim domem, rodzina wieczorem dostrzegła, że chłopca nie ma. Podczas poszukiwań usłyszeli krzyki z niezabezpieczonej studni. Chłopiec na początku zatrzymał się na głębokości 10 metrów, później osunął się na 20 metrów. Cała studnia mogła sięgać nawet 180 metrów! Najpierw chłopca próbowano uratować za pomocą lin. Lekarze cały czas monitorowali stan dziecka za pomocą kamer. Wywiercono też otwór większy od tego, w którym tkwił chłopiec i wysłano do niego ratownika.
Najważniejsi politycy i osoby publiczne apelowali o modlitwy. „New York Times” poinformowało, że cały dramat rozegrał się podczas hinduskiego święta światła Diwali.