Jednemu z pensjonariuszy warszawskiego poprawczaka udało się uciec. Na samowolce postanowił złapać stopa do Radzynia Podlaskiego. W końcu jeden z samochodów się zatrzymał, ale chłopakowi po chwili „opadła szczęka”.
Dlaczego osadzony uciekł z zakładu? Okazuje się, że złamał regulamin, a za to jest kara. Chciał jej uniknąć więc się oddalił z ośrodka wychowawczego.
Jako kierunek swej podróży wybrał Radzyń Podlaski. W końcu, najprawdopodobniej stopem, dotarł w miejsce niedaleko Łukowa w Lubelskiem. Stąd miał już „ostatnią prostą” do celu podróży – do koleżanki.
Był już wieczór i 17-latek szedł poboczem drogi jednocześnie zatrzymując auta. Okazało się, że jednym z pojazdów jechali policjanci z łukowskiej drogówki. Zwrócili uwagę na autostopowicza, bo nie miał na odzieży elementów odblaskowych, które przewidują przepisy.
Podjechali do nastolatka i zapytali, co robi w takim miejscu w porze wieczornej.
Chłopak był zaskoczony. Policjanci sprawdzili jego tożsamość i dowiedzieli się, że to uciekinier z poprawczaka. Przewieźli go na komendę, gdzie spędził kilka godzin w zamknięciu.
Ostatecznie uciekiniera z powrotem przewieziono do zakładu poprawczego.