Czegoś takiego trudno było się spodziewać. Jedna z mieszkanek wsi Hermanowa na Podkarpaciu udała się wieczorem na krótki spacer z psem. Nagle straciła grunt pod nogami i na wiele minut utknęła w pułapce. Uratował ją przypadkowy kierowca.
Około godziny 20:00 kobieta wyszła z domu i udała się na krótki spacer ze swoim psem. O tej porze we wsi Hermanowa zazwyczaj nie ma zbyt wielu osób na zewnątrz, a na skutek remontu latarni na ulicach panuje dość ponura ciemność.
W rozmowie z „Faktem” kobieta opisywała, że przeszła na drugą stronę ulicy, gdzie znajduje się trawnik, po czym nagle straciła grunt pod nogami. Początkowo nie wiedziała, co się dzieje, ale po chwili zorientowała się, że po prostu wpadła w dziurę i osuwała się coraz bardziej.
– Jakby jakaś tajemna siła postanowiła mnie wyssać w głąb czeluści. A ja ze wszystkich sił próbowałam się utrzymać przy powierzchni – relacjonowała dramatyczne chwile poszkodowana, która znajdowała się w dużym niebezpieczeństwie.
Kobieta zaczęła krzyczeć o pomoc. Ta nadeszła dopiero po 40 minutach, kiedy to pomógł jej kierowca przejeżdżającego nieopodal pojazdu. Miała mnóstwo szczęścia, ponieważ mężczyzna pomógł jej tylko dlatego, że uchylił szybę swojego pojazdu, aby zapalić papierosa.