Na przełomie stycznia i lutego warto powoli zacząć myśleć, co w tym roku zasiejemy. Wiele roślinek (np. pomidory) sadzimy najpierw do małych doniczek, a po pewnym czasie trafiają do gruntu i tam zostają aż do lata czy jesieni. Na razie kluczowe jest wyhodowanie sadzonek na parapecie w domu i moment przesadzania ich do gleby docelowej. Mnóstwo ludzi pomija jedną ważną czynność jeszcze przed przesadzeniem roślinek do podłoża. Sprawdź, o czym warto pamiętać.
Pewna część młodych roślinek niestety nie potrafi dostosować się do zmiennej aury i niekiedy po przesadzeniu niektóre przestają rosnąć, a nawet giną z powodu przemarznięcia. Tymczasem można tej nieprzyjemnej sytuacji zapobiec – wystarczy siewki zahartować.
Na czym polega hartowanie młodych roślin?
Hartując sadzonki, sukcesywnie przysposabiamy je do pogody panującej na zewnątrz. Mimo że proces ten jest długotrwały, to zapewnia im lepszy komfort w gruncie. Jeżeli hartowanie nie jest ci obce i już to kiedyś robiłeś, to na pewno wiesz, że proces ma też inne plusy (np. roślinka szybciej przyjmie się w nowej glebie). Uprzednio zahartowane mają wyrazistszy zielony kolor, a ich łodyżki z dnia na dzień stają się coraz grubsze i mocniejsze. Nie straszna jest im także zmienna aura.
Jak wygląda hartowanie sadzonek?
Zacznij od sukcesywnego zmniejszania temperatury w pomieszczeniu, w którym w tej chwili znajdują się sadzonki. Wystarczy nawet przez moment otworzyć okno i codziennie wydłużać czas narażania roślinek na zimno.
Proces ten rozpocznij mniej więcej 10 dni przed przewidywaną datą rozsady. Aczkolwiek staraj się nie wystawiać młodziutkich roślin na silny wiatr czy ostre słońce, bo nieoczekiwana zmiana czynników atmosferycznych może zniszczyć uprawy, a tym samym twój dotychczasowy wysiłek zostanie zaprzepaszczony.
Czytaj też: To podłoże jest na medal. Kwiaty rosną tak, że brakuje miejsca na parapecie