Róża jest wspaniałą ozdobą każdego ogrodu. Bez względu na to, jaki ma kolor, w sezonie letnim cieszy oko, a w dodatku pięknie pachnie. Niestety czasami może dopaść ją choroba, przez co krzaczek może całkowicie obumrzeć. Na szczęście przed czarną plamistością można ochronić roślinę. Wystarczy zawczasu spryskać ją odpowiednim środkiem. Co sprawdza się najlepiej?
Diplocarpon rosae to gatunek grzyba, który wywołuje plamistość czarną róż. W przebiegu tej choroby na liściach rośliny uwidaczniają się plamki w kolorze jasnobrunatnym, które stopniowo stają się coraz ciemniejsze. Przebarwienia otula żółtawa obręcz. Zainfekowana roślina nie zginie momentalnie. Cętki na listkach brązowieją, a z czasem robią się czarne. Później liście zaczynają błyskawicznie usychać i oblatywać (nawet w sierpniu). Jeśli to zignorujemy, wtedy krzaczek będzie zawiązywać osłabione pędy, które nie przetrwają sezonu zimowego. Niskie temperatury po prostu wykończą roślinę.
Jak walczyć z chorobą róży?
Najlepiej zawczasu ją ochronić. Opryski należy stosować cyklicznie, już na początku sezonu. Jeśli sadzonka została porażona w ubiegłym roku, to preparat można nanosić już teraz, gdy mrozy delikatnie złagodnieją, a liście jeszcze nie zaczną się rozwijać. Przed Diplocarpon rosae uodpornią róże fungicydy. Preparaty grzybobójcze mają przeważnie formę koncentratu, który należy rozwodnić. Można kupić je w sklepie albo zrobić własnoręcznie.
Do walki z plamistością róż wielu ogrodników poleca naturalny olejek neem – wyciąg z miodli indyjskiej. Przygotowany z niego oprysk jest całkowicie bezpieczny dla ludzi i zwierząt. Jak go wykonać? Na 1 litr wody przeznacz 5-6 kropel olejku neem.
Zagwozdkę stanowi temperatura, która powinna wynosić minimum 23°C, bo w niższych preparat zestala się. Ale istnieje wyjście z tej sytuacji. Wystarczy zaopatrzyć się w gotowy środek, który zawiera cenny olejek i dodatkowo emulgatory. Jest zaadresowany specjalnie do ogrodu. Wyroby tego typu prawie zawsze bazują na organicznych i nietoksycznych składnikach.
Zabiegi z opryskiem na różach trzeba przeprowadzać regularnie co 2-3 tygodnie. Przy tym warto pamiętać, że niekiedy nawet solidny „chemiczny” środek nie zabezpieczy kwiatów przed intruzem. Z oprysków nie warto rezygnować, bo dzięki temu można zahamować rozwój choroby, ale niezbędne będzie także przycinanie krzaczka po sezonie letnim. Przy pomocy sekatora ucinamy porażone pędy, wszelkie zwiędnięte liście i inne elementy. Porażone części róży najlepiej spalić albo włożyć do worka, szczelnie zawiązać i wynieść gdzieś daleko.
Czytaj też: Patent na piękny filodendron prosto z kuchni. Nawóz za grosze postawi go na nogi