Ukraińscy pracownicy zauważyli, że ich pozycja rośnie w związku z coraz lepszą koniunkturą na rynku pracy. Nie są już sami w walce o lepsze warunki, nie działają po omacku, nie przyjmują w akcie desperacji każdej choćby i najgorszej fuchy, bo wiedzą, że nie muszą.
Wspierani są przez Międzyzakładowy Związek Zawodowy Pracowników Ukraińskich w Polsce, pracę pomaga im też szukać portal „Praca dla Ukrainy”. Jego twórca obserwujący twarde negocjacje między pracownikami a pracodawcami stwierdza, iż Ukraińcy wiedzą, że polskie firmy stoją pod ścianą.
Właściciel pewnej warszawskiej firmy remontowo-usługowej opowiada:
– Ukraińscy robotnicy powiedzieli mi niedawno, że za 20 zł/h robić nie będą. Bo to za mało. Ale ja nie zamierzałem im dawać więcej. Zadzwoniłem po Polaków z małego miasteczka. Uznali, że wezmą tę stawkę z pocałowaniem ręki.
Podobnych sytuacji jest coraz więcej. Ukraińcy nie biorą już każdej pracy, nawet za najmarniejsze grosze, byle tylko gdzieś się zaczepić. Zaczynają stawiać warunki, badają rynek pracy, szukając i przyjmując korzystniejsze dla nich oferty.
Jedna z Ukrainek przebywająca w Polsce od dwóch lat mówi: „Kiedyś moi rodacy spali w pokojach po 16-20 osób, godzili się na stawkę 6-7 złotych. Dzisiaj za 10 złotych nie każdy zdecyduje się przyjść do pracy. Chyba, że w pakiecie dostanie wyżywienie i porządne zakwaterowanie. Może zmądrzeli?”
Według statystyk na rynku pracy brakuje 120 tys. osób. Nie ma rąk do pracy, wygląda więc na to, że polskie firmy są skazane na wsparcie ze strony Ukraińców.