
Pellet od kilku lat jest jednym z najchętniej wybieranych paliw do ogrzewania domów. Niestety jego cena stale rośnie, a my szukamy sposobów na oszczędzanie. Coraz więcej osób zaczyna więc interesować się alternatywami dla tego paliwa. Na rynku dostępny jest tańszy sobowtór pelletu. Sprawdź, czy rzeczywiście warto się nim zainteresować.
Wiele osób codziennie zastanawia się nad tym, czym palić w piecu na biomasę, jeśli nie pelletem. Tańszą i jednocześnie przyjazną dla środowiska analogią są odpady z owoców. Pestki czereśni i wiśni mają wysoką wartość energetyczną (ok. 5 kWh/kg; zbliżoną do pelletu). Na korzyść pestek przemawia także cena – za tonę tego surowca trzeba zapłacić 700-1000 zł, a za taką samą ilość pelletu klasy A1 nawet 1300-1600 zł.
Aby ogrzać się owocowymi odpadami, należy najpierw odpowiednio zaadaptować piec. Zwykłe wystarczy zmienić ustawienia albo dostroić podajnik.
O czym pamiętać, paląc owocowym paliwem?
Do pieca nie można wsypywać wilgotnych pestek, ponieważ takie trudniej się spalają. Niedosuszona biomasa nie służy również kotłom. Ponadto zostawia więcej popiołu niż standardowy pellet.
Czy paląc pestkami owoców można zaoszczędzić?
Według serwisu Kobieta Interia, na ogrzewanie pestkami owoców jest korzystniejsze dla portfela od ogrzewania pelletem. Przykładowo: dom jednorodzinny może zużywać w sezonie grzewczym ok. 9 tys. kWh energii. Wtedy koszty ogrzewania pestkami mogą wynosić ok. 1211-1730 zł rocznie. Natomiast paląc w domu pelletem trzeba szykować się na większy wydatek: od 3 392 do nawet 4 664 zł/rok. Różnica jest kolosalna. To oznacza, że paląc pestkami owoców przez jeden sezon jesienno-zimowy można zaoszczędzić sporą sumę pieniędzy.
Polecamy: Ta metoda ogrzewania domu to hit na Zachodzie. Nie uwierzysz jak świetnie działa

