Piotr Żyła podczas pierwszej serii konkursu indywidualnego Pucharu Świata w Wiśle zaliczył dość niebezpieczny upadek, ale na szczęście okazało się, że nic poważniejszego mu nie dolega. Pozytywne wieści o stanie zdrowia polskiego skoczka przekazał Adam Małysz.
Sytuacja wyglądała groźnie, a Piotr Żyła zacięcie walczył o dobrą odległość. Zmierzono mu 119 metrów, co oznaczałoby, że otrzymuje awans do drugiej serii. Polak nie utrzymał równowagi tuż po lądowaniu i upadł na zeskok. Z siła uderzył głową o twardy śnieg i przez kilka sekund nieruchomo leżał na ziemi. Następnie wstał i ruszył w kierunku zejścia z zeskoku. Żyła odmówił przejścia badań, lekko odepchnął lekarza, a na jego twarzy była krew.
Na początku podejrzewano, że przyczyną krwotoku jest rozcięty łuk brwiowy lecz po badaniach okazało się, że twarz polskiego skoczka jest poobdzierana przez zderzenie ze śniegiem. Piotr Żyła nie skarży się na żadne poważne dolegliwości, jest tylko poobijany.
Nie ma złamania, nie ma rozciętego łuku, co początkowo mówiłem. Jest poobijana twarz, ale czuje się dobrze. Lekarze będą go namawiać do przejścia badań, żeby mieć pewność, że wszystko dobrze – poinformował Małysz w studiu TVP Sport.
Lekarze chcą być pewni diagnozy, że u Żyły nie doszło do wstrząśnienia mózgu lub innych powikłań.
– Piotrek stracił przytomność, był w szoku, widzieliśmy jak zszedł z zeskoku i nie chciał iść do karetki. Potem lekarze go przebadali na szybko w szatni. Wydaje nam się, że powinien przejść dokładne badania – powiedział Małysz.
Piotr Żyła zajął na konkursie 35. miejsce. Zawody w Wiśle wygrał Norweg Daniel Andre Tande, drugi był Słoweniec Anze Lanisek, a trzeci Kamil Stoch.