Wicepremier Beata Szydło podczas poniedziałkowego spotkania z mieszkańcami Leszna obiecała, że w 2019 roku program 500+ zostanie rozszerzony również na pierwsze dziecko. Tyle tylko, że jej przełożony, czyli premier Mateusz Morawiecki, dowiedział się o tym dopiero po fakcie. I to bynajmniej nie od swojej wicepremier.
Potwierdził to we wtorkowym wywiadzie w Radiu Plus szef gabinetu premiera Marek Suski, który również o deklaracji Szydło nie miał pojęcia.
– To na razie nie było dyskutowane na obradach rządu. To – myślę – jest na razie pomysł indywidualny Beaty Szydło. Nie jest mi znany ten pomysł. Premier Mateusz Morawiecki dowiedział się o nim z mediów – podkreślił Suski.
To nie pierwszy raz, gdy wokół sztandarowego programu PiS rozpętała się polityczna burza. Sam Morawiecki jeszcze dwa lata temu jako minister finansów w rządzie Szydło nie ukrywał złego wpływu programu 500+ na polską gospodarkę.
– W dłuższej perspektywie to nam nie zbuduje PKB. Państwu bardziej niż konsumpcja potrzebne są inwestycje i oszczędności. A przypominam, że 500+ jest na kredyt. Zadłużyliśmy się o dodatkowe 20 mld zł, bo chcemy promować dzietność. Jesteśmy we własnym gronie i nie musimy mówić sobie tylko pięknych słów – mówił w 2016 roku na spotkaniu z wyborcami PiS w Bydgoszczy. Po tym, jak wypowiedź wyciekła do mediów, próbował się z niej wycofać.
To, że budżet w wyniku realizacji 500+ stał się niewydolny, potwierdza najnowsza inicjatywa eurodeputowanych PiS. W piśmie do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana-Claude’a Junckera zwrócili się oni o pomoc finansową Brukseli dla programu. Jak podkreślili, stanowi on „znaczne obciążenie dla narodowego budżetu”.
W samym 2017 roku 500+ kosztowało podatnika ponad 20 miliardów złotych.