W wieku 76 lat zmarł genialny astrofizyk, profesor Stephen Hawking. O śmierci naukowca poinformowała rodzina.
Hawking cierpiał na stwardnienie boczne rozsiane, stwierdzone u niego przez lekarzy pół wieku temu. Dawano mu wtedy kilka lat życia. Jednak on dożył sędziwego wieku, mimo paraliżu i trudności w komunikowaniu się z otoczeniem. Miał ogromny dystans do swojej choroby. Podzielił się kiedyś swoimi przemyśleniami na ten temat: – Irytowanie się na moją niesprawność byłoby niepotrzebnym marudzeniem. Ludzie nie mają czasu dla kogoś, kto się zawsze złości lub narzeka. Trzeba iść ze swym życiem do przodu i myślę, że udawało mi się to całkiem nieźle.
Pracował naukowo, m.in. jako profesorem matematyki i fizyki teoretycznej na Uniwersytecie Cambridge. Koncentrował się na badaniach kosmologii kwantowej, macierzy gęstości wszechświata, tuneli czasoprzestrzennych, teorii strun i supergrawitacji czy też piany czasoprzestrzeni. Udzielał wywiadów, porozumiewając się za pomocą syntezatora mowy, był autorem wielu publikacji, wśród nich znalazła się popularna na całym świecie książka z 1988 roku „Krótka historia czasu”. W jednym z wywiadów stwierdził: – Zacząłem myśleć o czarnych dziurach, kiedy kładłem się do łóżka. Moje inwalidztwo sprawia, że jest to bardzo powolny proces, więc miałem dużo czasu.
Stephen Hawking był dwukrotnie żonaty, doczekał się trójki dzieci oraz czworo wnuków. Dziś najbliżsi żegnają go, w opublikowanym oświadczeniu stwierdzając: – Jesteśmy pogrążeni w głębokim smutku śmiercią naszego uwielbianego ojca. Był wielkim uczonym i niezwykłym człowiekiem, którego spuścizna przetrwa wiele lat.