Jakimowicz podejrzany o handel dziećmi? Sąd bierze się za niego

Jarosław Jakimowicz
Screen własny

Okazuje się, że wpadki Jakimowicza na antenie Telewizji Polskiej to pryszcz w porównaniu z tym, w co wpakował się tym razem. Jakiś czas temu gwiazdor filmowy lat 90. i telewizyjny celebryta napisał książkę. Raz twierdzi, że to historia jego życia, innym razem, że to powieść przygodowa. A o czym możemy przeczytać w jego książce? Między innymi o handlu ludźmi… I to nadzwyczaj potwornym – handlu dziećmi.

REKLAMA

Wpadki i nieśmieszne żarty Jarosława Jakimowicza mogą nagle stać się przezabawne, jeśli bliżej przyjrzymy się ewentualnym, ciemnym kartom z jego życia, które teraz musi zbadać prokuratura. W swojej autobiografii (Czy powieści przygodowej?), pt. „Życie jak film”, Jakimowicz pisze m. in. o epizodzie, kiedy miał do czynienia z handlem ludźmi – jak donosi portal Planeta.pl

Mowa tam o związkach Jakimowicza z niemieckim półświatkiem przestępczym. Członkowie niemieckiej mafii mieli rzekomo zaproponować prezenterowi TVP… zakup 12-letniej tajskiej dziewczynki!

„Ja oczywiście, będąc w tak młodym wieku, nie bardzo sobie mogłem to wszystko wyobrazić. Jednak pogadałem z tym człowiekiem. Byłem bardzo ciekaw. Okazało się, że mogę taką dziewczynę mieć za dwa tysiące marek. No dobra! Zdecydowałem, zupełnie nie zdając sobie sprawy, na co się piszę. Po jakimś czasie jedna z koleżanek Tajek oznajmiła mi, że w mojej sprawie chyba już wszystko załatwione. Machnąłem już dawno ręką na te dwa tysiące marek, które w swoim odczuciu straciłem. A tu nagle znów ten facet – wraca ze spełnioną obietnicą. Dziewczyną! Zalała mnie lawina myśli: Jak wrócę z nią do domu? Do jakiej szkoły mam ją wysłać? W jaki sposób mam ją wychować?” – brzmi fragment dzieła Jakimowicza, cytowany przez Planeta.pl.

REKLAMA

Ciężko stwierdzić, czy to, że kupił sobie 12-letnią dziewczynkę jest prawdą. W wywiadzie dla Marcina Roli, Jakimowicz oświadczył, że wszystko, co opisał w książce wydarzyło się naprawdę i to on był głównym bohaterem tej „powieści przygodowej”. Zmienił zdanie, kiedy jego rzekome przeżycia nagłośnili aktywiści z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.

„Moja książka to książka przygodowa, co zawsze powtarzałem. Te makabryczne sensacje, którymi się tak emocjonujecie, są zmyślone i tyczą się 19-letniego chłopaka” – bronił się Jakimowicz w mediach społecznościowych.

Co ciekawe, Jakimowicz został już w tej sprawie zgłoszony do prokuratury… ale ta odmówiła zajęcia się „gwiazdą” TVP. Jednak 13 października b.r. – jak informuje Gazeta Wyborcza – Sąd Rejonowy z warszawskiej Pragi Południe uchylił decyzję prokuratury o odstąpieniu od wszczęcia śledztwa. Prokuratura przed wszczęciem postępowania zasłaniała się postem z instagramowego profilu Jakimowicza. Sąd uznał jednak, że taki dowód ma znikomą wartość.

Autor na okładce książki zapewnia, że autobiografia jest „szczera i subiektywna”.

REKLAMA

Podziel się: