Jak nieoficjalnie dowiedziała się Wirtualna Polska, dymisja niedawno powołanego wiceministra sportu Łukasza Mejzy jest już przesądzona. – Nikt nie chce się z nim pokazywać, posłowie omijają go szerokim łukiem. Po prostu: odwracają wzrok. Nikt nie chce się z nim załapać na zdjęcie w prasie czy kadr w telewizji – mówią rozmówcy portalu z klubu PiS, a ważny polityk z bliskiego otoczenia Jarosława Kaczyńskiego zapewnia, że do odwołania Mejzy dojdzie na pewno.
– Ania Krupka (wiceminister sportu, zaufana prezesa PiS – przyp. red.), której zależy na wizerunku ministerstwa i która naprawdę ciężko pracuje, jest zniesmaczona. Brzydzi się tym, co słyszy o Mejzie. Nie chce być z nim kojarzona – ujawnia osoba związana z Ministerstwem Sportu i Turystyki.
– Czy podałbym mu rękę? Nie – stwierdza anonimowo jeden z polityków PiS.
Z Łukaszem Mejzą nie chcą mieć nic wspólnego ani politycy klubu PiS („proszę mnie z nim nie łączyć”, „on nie należy do naszego klubu!”), ani urzędnicy z resortu sportu.
– Wydaje się, że w tej sprawie nie ma już kogo ratować i jest pozamiatane – dodaje źródło z klubu PiS.
Rozmówcy WP twierdzą, że Jarosław Kaczyński czeka tylko na odpowiedni moment, by ogłosić decyzję o dymisji wiceministra sportu. – Myślę, że to kwestia kilku, kilkunastu dni – twierdzi źródło z kierownictwa partii rządzącej.
Łukasz Mejza przed objęciem mandatu poselskiego po zmarłej posłance PSL Jolancie Fedak zarządzał firmą, która oferowała „leczenie nieuleczalnie chorych”, w tym dzieci, podważaną przez lekarzy metodą, za które chorzy mieli płacić co najmniej 80 tys dolarów. Działalność Mejzy opisali dziennikarze Wirtualnej Polski: Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak.