W piątek w lubelskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej odbyła się uroczystość wręczenia odznaczeń państwowych, Krzyży Wolności i Solidarności, zasłużonym działaczom opozycji demokratycznej. Wyróżnienie to nadaje głowa państwa na wniosek prezesa IPN. W tym roku krzyże przyznano 20 osobom, w tym czterem pośmiertnie.
Do odznaczenia Krzyżem Wolności i Solidarności został zgłoszony Andrzej Sokołowski, który przewodził strajkowi pracowników WSK Świdnik w stanie wojennym w 1981 roku. Zgodę na uhonorowanie Sokołowskiego podpisał prezydent Andrzej Duda. Były opozycjonista jednak uznał, że obecnie nie żyjemy w demokratycznym kraju i odmówił przyjęcia krzyża.
„Pierwsze słowo w nazwie tego odznaczenia to »Wolność«. Cóż to za wolność, kiedy Prezydent mojego kraju podejmuje decyzje niezgodne z Konstytucją, niszczy Trybunał Konstytucyjny, podporządkowując go politykom. Cóż to za wolność, kiedy Prezydent mojego państwa przyczynia się do zniszczenia trójpodziału władzy, oddając w ręce polityków niezawisłość sądów”, pisze Andrzej Sokołowski w liście do IPN-u, w którym uzasadnia nieprzyjęcie odznaczenia z rąk prezydenta Andrzeja Dudy.
„Cóż to za wolność, kiedy radio i telewizja – zwane Narodowymi – zamiast rzetelnie informować uprawiają ohydną propagandę na rzecz jednej partii rządzącej, propagandę, która wielokrotnie przewyższa tę ze stanu wojennego”, krytykuje dalej Sokołowski, nawiązując do nazwy odznaczenia.
Były opozycjonista oburzony jest też działaniami policji, która wyprowadza w kajdankach „bohaterów wolności z lat 80.”. Chodzi tu na pewno o Władysława Frasyniuka, chociaż jego nazwisko w liście nie pada. Bohater strajku z grudnia 1981 roku przypomina, że w tamtym okresie SB wielokrotnie wyprowadzała go z domu na komendę, jednak nigdy nie założono mu kajdanek.
Sokołowski nie szczędzi także słów krytyki obecnej „Solidarności”, która pozwala na opluwanie swojego założyciela i legendy Sierpnia ’80 – Lecha Wałęsy. Byłemu opozycjoniście nie podoba również fakt, że związek nie stanął po stronie rodzin i osób niepełnosprawnych, które przez 40 dni protestowały w Sejmie, walcząc o swoje postulaty.