Renata Listowska-Gawłowska, żona sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej, który od połowy kwietnia przebywa w areszcie, usłyszała w poniedziałek zarzut prania brudnych pieniędzy. Gawłowska nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień.
– Prokurator zdecydował o zapobiegawczych środkach wolnościowych w postaci 100 tys. zł poręczenia majątkowego, dozorze policyjnym, zakazie kontaktowania się z innymi współpodejrzanymi oraz zakazie opuszczania kraju, połączonym z zatrzymaniem paszportu – poinformowała rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik i dodała, że wśród osób, z którymi nie może się podejrzana kontaktować, nie ma jej męża, Stanisława Gawłowskiego.
„Renata L.-G. podejrzana jest o tzw. pranie brudnych pieniędzy w porozumieniu z innymi osobami, w wyniku czego określona osoba osiągnęła znaczną korzyść majątkową (art. 299 par. 1, 5 i 6 kodeksu karnego). Przestępstwo to zagrożone jest karą od roku do 10 lat pozbawienia wolności”, poinformowała w poniedziałek w komunikacie Prokuratura Krajowa.
Jak podała prokuratura, śledczy ustalili, że żona posła PO „wspólnie z innymi ustalonymi osobami” miała udaremniać lub znaczne utrudniać stwierdzenie przestępczego pochodzenia nieruchomości położonej w Chorwacji, „przyjętej od Bogdana K. przez jej męża podejrzanego Stanisława G.”. W ocenie prokuratury, żona Gawłowskiego, któremu postawiono zarzuty korupcyjne, miała wraz z innymi osobami zorganizować fikcyjną umowę sprzedaży tej nieruchomości.
„Podejmowanie tych czynności przez podejrzaną miało na celu udaremnienie lub znaczne utrudnienie stwierdzenia przestępczego pochodzenia tej nieruchomości, jej zajęcie albo orzeczenie jej przepadku”, czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.