Gdy Stanisław Gawłowski przebywał jeszcze w areszcie, odwiedzili go agenci CBA. Obrońca Gawłowskiego mecenas Roman Giertych mówi, że podczas spotkania padła propozycja wyjścia na wolność pod warunkiem złożenia zeznań obciążających kluczowych polityków PO. Zgodnie z ustaleniami Onetu, prokuratura miała wiedzieć o tej wizycie.
To właśnie Giertych nadał rozgłos sprawie. Reprezentuje Gawłowskiego od momentu rzucenia podejrzeń w sprawie domniemanej korupcji. Polityk PO został zamknięty w areszcie w połowie kwietnia tego roku. 2 tygodnie temu wyszedł na wolność za kaucją.
Nieformalne przesłuchanie zrelacjonował na Facebooku Roman Giertych. Agenci CBA przyszli do celi Gawłowskiego 19 czerwca „pod pozorem kontroli oświadczenia majątkowego”. Zdaniem Giertycha przesłuchanie było „nielegalne”. Wówczas właśnie zaproponowano obciążenie zarzutami działaczy platformy – warunek wypuszczenia na wolność Gawłowskiego.
Mecenas zaznacza, że nie informowano go o tym przesłuchaniu. Nie pozostał też po nim żaden protokół. Same pytania ze strony agentów nie były z kolei związane z zarzutami wobec osadzonego. W związku z nielegalnym działaniem Centralnego Biura Antykorupcyjnego Giertych skierował list do Jarosława Kaczyńskiego. Pyta w nim, czy prezes PiS wiedział o przesłuchaniu.
Onet informuje, że o nielegalnym przesłuchaniu wzmiankowano 2 tygodnie temu na posiedzeniu szczecińskiego Sądu Okręgowego. Wówczas rozpatrywano wniosek przedłużenia aresztu.
Witold Grdeń ze szczecińskiego zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej, który prowadzi śledztwo potwierdził, że informowano go o działaniu CBA w areszcie – sam zresztą na to wyraził zgodę. Obrońców Gawłowskiego jednak o tym nie poinformował.
– Prokurator wydając zgodę na widzenia teoretycznie nie musiał wiedzieć, czego będzie dotyczyć ta rozmowa. Mógł myśleć, że chodzi o oświadczenia majątkowe. Ale jak wiemy, rozmawiano o czymś innym – mówi Roman Giertych.
Gawłowski opisał Onetowi, jak przebiegało spotkanie z CBA. – Agenci zaczęli nawiązywać do Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny. Przedstawili swoją ofertę dla mnie. Bardzo szybko zareagowałem wzburzeniem, mówiąc, że PO jest legalnie działającą partią polityczną. Rzuciłem do nich, by zastanowili się, w czym uczestniczą. Tak spotkanie się zakończyło.
Portal zwrócił się do prokuratury z pytaniami dotyczącymi sprawy, ale do dziś odpowiedzi nie otrzymano.