Profesor Tomasz Nałęcz, historyk i były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, był gościem programu „Wydarzenia 22” w Polsat News. Został zapytany między innymi o sytuację Sądu Najwyższego i analogie pomiędzy dzisiejszą działalnością Jarosława Kaczyńskiego i Józefa Piłsudskiego w czasie II Rzeczpospolitej, zwłaszcza w okresie zamachu majowego.
– Tu nie ma żadnych analogii – powiedział profesor Nałęcz, zaznaczając, że Piłsudski, podejmując decyzje autorytarne, czynił to w Europie, która odwracała się od demokracji.
– Gdyby miały być analogie, to musiałbym porównywać Kaczyńskiego z Piłsudskim. To wolałbym wejść pod ten stół i zacząć szczekać, niż zacząć takie analogie. To byłoby krojenie historii Polski po plecach bez znieczulenia scyzorykiem. No jak się ma Kaczyński do Piłsudskiego? Ktoś kiedyś powiedział: jak jego kot do Kasztanki. To jest dobra skala – podkreślił historyk.
Odnosząc się do reformy sądownictwa oraz Sądu Najwyższego, Nałęcz za skandal uznał postawę rządu Mateusza Morawieckiego i PiS zapowiadających wprost, że „nie będą szanować orzeczeń Sądu Najwyższego”.
– Z sądem się można zgadzać, można polemizować, ale jego wyroki się wykonuje. Zwłaszcza, że tutaj chodzi o polską obecność w Europie – stwierdził.
– Sąd Najwyższy, jako sąd najwyższej instancji w sytuacji wątpliwej, w sytuacji, w której podejrzewa kolizję norm polskich z normami europejskimi, a z mocy traktatu akcesyjnego wyższość ma norma unijna, zwrócił się z zapytaniem do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości – zauważył profesor Nałęcz. – I tutaj, co powie pan prezydent Duda, co powie pan premier, co powie pan Kaczyński, nie ma najmniejszego znaczenia. To czy Sąd Najwyższy miał rację, czy nie, to rozstrzygnie Trybunał w Luksemburgu. I ci wszyscy polscy dostojnicy, którzy się wymądrzają, zostaną sprowadzeni do parteru, chyba że nie uszanują orzeczenia Trybunału, ale to się zacznie wyprowadzanie Polski z Unii Europejskiej – powiedział były doradca prezydenta Komorowskiego.