Paweł K., pracownik Słupskiego Ośrodka Kultury, usłyszał miesiąc temu zarzuty o „doprowadzenie do obcowania płciowego” z trzema nieletnimi dziewczynkami, a także o „poddanie się innym czynnościom seksualnym” z kolejnym dzieckiem. Robert Biedroń twierdzi, że szybko zareagował na sprawę. Innego zdania jest prokuratura, która twierdzi, że z urzędu nie dostała żadnego doniesienia na ten temat.
– Podjąłem bardzo ważne decyzje, które trzeba podjąć w takiej sytuacji. Natychmiast zawiesiłem tego faceta, natychmiast złożyłem doniesienie do prokuratury i przekazałem wszystkie informacje – stwierdził w TVN24 Robert Biedroń. Zaprzeczył też, że obecna prezydent Słupska, a wcześniej jego zastępczyni Krystyna Danilecka-Wojewódzka zignorowała napływające ostrzeżenia.
Innego zdania jest prokuratura. – W sprawie Pawła K., przed wszczęciem śledztwa w jego sprawie, zarówno Słupski Ośrodek Kultury, jak i Urząd Miasta w Słupsku nie kierowały do tutejszej prokuratury pism, które nosiłyby cechy zawiadomienia o przestępstwie o charakterze seksualnym, którego miałby dopuścić się Paweł K – oświadczył Paweł Wnuk ,rzecznik słupskiej prokuratury. – Ówczesna wiceprezydent Słupska nie informowała prezydenta Roberta Biedronia o treści anonimu, a sam prezydent o sprawie Pawła K. dowiedział się z doniesień medialnych – dodał. Prokuratura umorzyła jednak śledztwo w sprawie niepowiadomienia organów ścigania, uznając, że anonim, który dotarł do SOK i wiceprezydent może sprawiać wrażenie niewiarygodnego.